Narody zbudowane na
kłamstwach
Tom 1 – Jak Stany
Zjednoczone stały się bogate
CHINESE ENGLISH POLSKI PORTUGUESE SPANISH
© Larry Romanoff, październik 2021
Tłumaczenie: K. R.
Część 4 – Kradzież IP i kopiowanie
Spis treści
Międzynarodowa
Wielka Kradzież
Napady
I wojny światowej
Operacja
Spinacz – II wojna światowa
Zwycięzcą
„Olimpiady Kopiowania” jest:
Naród
banitów
Międzynarodowa Wielka Kradzież
Jedna
pozycja celowo i starannie usunięta z amerykańskich zapisów historycznych
dotyczy ogromnych konfiskat mienia z Niemiec po obu wojnach światowych. Niemcy
zmuszeni do udziału w wojnach, których nie chcieli, wojnach, których głównym
celem było ich trwałe zniszczenie, po pierwszej wojnie zostały metodycznie
splądrowane z całej zagranicznej własności i mienia, a po drugiej z całej
własności zagranicznej i większości krajowej, wszystkich jego IP, wynalazków,
patentów i praktycznie całej bazy wiedzy narodu. Po pierwszej wojnie same Stany
Zjednoczone skonfiskowały znacznie ponad miliard dolarów własności prywatnej i
niezliczone miliardy po drugiej wojnie. Podczas pierwszej wojny Stany
Zjednoczone internowały i deportowały wiele tysięcy Niemców, z których prawie
wszyscy byli obywatelami USA. Oto część tej historii.
Przejęcia własności I wojny światowej
Podczas
I wojny światowej rząd Stanów Zjednoczonych przejął wszelką własność w USA(1) (2) (3) (4), w której istniały niemieckie interesy, w tym
wszystkie aktywa korporacyjne i indywidualne oraz wszelkie aktywa, których
własność mogła zostać przypisana rządowi niemieckiemu, niemieckim przywódcom
politycznym, albo nawet elitarnej klasie kraju. Polityka ta nie ograniczała się
bynajmniej do aktywów Niemiec wyłącznie w Stanach Zjednoczonych ani do Niemiec.
Stanowisko rządu USA było takie, że wszystkie aktywa Niemiec na całym świecie
były dostępne do konfiskaty we wszystkich krajach, w których niemieckie firmy
lub osoby prywatne posiadały wszelkiego rodzaju mienie lub aktywa.(5) Dlatego wszystkie światowe aktywa powinny
zostać zajęte, a wpływy z tej grabieży wpłacone do Departamentu Skarbu USA.
Zastosowali tę politykę wobec wielu narodów, włączając do powojennych traktatów
prawo zdobywcy do plądrowania wszystkich narodów. Mówiąc prościej,
Zachód, kierowany przez USA, który z kolei był kierowany przez swoich europejskich
kontrolerów bankowych, ustanowił w prawie swoje „prawo” do konfiskaty całej
międzynarodowej (światowej) własności i aktywów rządów, korporacji i osób
fizycznych Niemiec i ich sojuszników. I skonfiskowali, zrobili to. Wiele
szanowanych władz międzynarodowych gwałtownie sprzeciwiało się tej polityce,
twierdząc, że konfiskata mienia wroga była nie tylko zła moralnie, ale
sprzeczna ze wszystkimi statutami i tradycjami prawa międzynarodowego. Ich
roszczenia zostały zignorowane.
Żydowsko-amerykański prawnik Seymour J.
Rubin napisał, że jest „jasne i przekonujące, że ze względu na sprawiedliwość”
zwycięzca lub zdobywca powinien skonfiskować całą własność i aktywa pokonanych.
Warto pochylić się nad rozumowaniem, o którym opowiadał się pan Rubin, a następnie
przyjętym w ustawodawstwie USA i zastosowanym z nawiązką na całym świecie. W
niedatowanym, lecz wydanym po 1950 r. traktacie dla rządu USA, Malcom S. Mason
przedstawił stanowisko Rubina w następujący sposób: „Inwestycje zewnętrzne nie
są już własnością prywatną. Kraj wykorzystuje inwestycje zewnętrzne swoich
obywateli jako instrument polityki narodowej”. Żydowsko-holenderski prawnik
najwyraźniej zgodził się z Rubinem, stwierdzając, że „prywatny właściciel jest
obecnie tylko powiernikiem w imieniu swojego rządu”, dodając, że wszystkie
rządy, ale zwłaszcza Niemcy, „ustanawiają kontrolę rządową nad inwestycjami
zewnętrznymi, która całkowicie niweczy ich prywatny charakter”. Panowie ci
dodali dalej, że „Tradycje, które wyrosły w odniesieniu do prywatnych inwestycji
wroga, zostały ustanowione, gdy własność oznaczała coś innego niż to, co znaczy
dzisiaj, a wojna oznaczała coś innego niż to, co znaczy dzisiaj”.
Są to dalekosiężne oświadczenia o ogromnych
implikacjach. Stanowisko rządu amerykańskiego, kierowanego przez żydowskich
uczonych w dziedzinie prawa (i bankierów), jest takie, że wszystkie
międzynarodowe korporacje nie są podmiotami prywatnymi, ale raczej narzędziami
polityki zagranicznej obcych rządów, „powierników” działających w imieniu
swoich narodowych rządów i powinny być traktowane jako takie. Amerykanie
zajmowali to stanowisko jeszcze przed pierwszą wojną światową, utrwalili je w
ustawodawstwie i zajmują dokładnie to samo stanowisko dzisiaj - z wyjątkiem
oczywiście amerykańskich korporacji wielonarodowych, które w magiczny sposób są
całkowicie prywatnymi przedsiębiorstwami, całkowicie niezwiązanymi z rządem USA
w jakikolwiek sposób i nigdy, przenigdy, nie będą uważane ani wykorzystywane
jako narzędzia polityki zagranicznej USA. Nie ma tu hipokryzji. Aby poprowadzić
niedoinformowanych i naiwnych dalej w głąb króliczej nory wyobraźni Alicji,
gładko odrzucają całą sprawę, twierdząc, że „stare tradycje” dotyczące
poszanowania własności prywatnej zostały ustanowione, gdy „własność” oznaczała
„coś innego” niż to, co oznacza dzisiaj, chociaż wygodnie odmawiają nam
powiedzenia, jakie mogą być te różnice. W każdym razie, dzięki całej tej
legalnej sztuczce, amerykańska wersja „rządów prawa” zachowuje swoją aureolę w
nienaruszonym stanie. Nic więcej tam do zobaczenia. Przejdźmy dalej.
22 października 1917 r. prezydent Wilson
mianował człowieka nazwiskiem A. Mitchell Palmer na nowo utworzone stanowisko
amerykańskiego „kustosza obcego majątku”,(6) (7) (8) które to stanowisko piastował przez kilka lat.
Była to specjalna agencja wojenna, której zadaniem było „przejmowanie,
administrowanie i sprzedaż” wszelkiej „wrogiej własności” w USA. Ta „wroga
własność” oczywiście oznaczała wszystko, co należało do Niemców, a biorąc pod
uwagę rozległą propagandę naszych żydowskich propagandystów Lippmana i Bernaysa
przeciwko wyrażaniu jakichkolwiek nastrojów antywojennych, definicja ta
obejmowała mienie więcej niż kilku dysydentów. Te konfiskaty były uzasadnione
jako plan przeciwdziałania (nieistniejącemu) niemieckiemu planowi kontrolowania
całego handlu światowego, a tym samym uniezależnienia amerykańskiego przemysłu
od niemieckiej własności.
Stanowisko rządu USA, tak wymownie wyrażone
przez Palmera, było takie, że „ten sam pokój, który uwalnia świat od zagrożenia
autokratycznego militaryzmu Cesarstwa Niemieckiego, powinien również uwolnić go
od zagrożenia autokratycznego industrializmu”. Oznacza to, że Niemcy odniosły
zbyt duży sukces w rozwoju handlu, określanym inaczej jako plan dominacji nad
światem, i że tak jak Niemcy zasłużyły na całkowite fizyczne zniszczenie ze
względu na swoją determinację, by bronić się w czasie wojny, tak samo przemysł
niemiecki zasługiwał na całkowite zniszczenie na zwodniczej podstawie, że obaj
byli „autokratyczni”. Lub - mówiąc prościej - każdy naród, który okazał się
lepszy od USA, był z definicji moralnie naganny i zasługiwał na zniszczenie z
woli Boga.
The Smithsonian Magazine opublikował krótki
artykuł na ten temat 28 lipca 2014 roku, napisany przez innego
Żyda-Amerykanina, Daniela A. Grossa,(9) do którego się odniosę. Zgodnie z
artykułem Grossa, każda własność w USA należąca do niemieckich korporacji lub
osób fizycznych, lub lokalnych imigrantów pochodzenia niemieckiego, była „tylko
przedłużeniem własności niemieckiej” – co dawało USA prawo do jej przejęcia,
wszystkie te działania były następnie uznane za „legalne” zgodnie z wyjątkową
amerykańską definicją rządów prawa. Niezależnie od zasad sprawiedliwości,
równości i prawa, ten szczególny pogląd na „co twoje jest moje” okazał się tak korzystny
dla rządu Stanów Zjednoczonych i ogólnie amerykańskiego przemysłu, że Roosevelt
zrealizował ten sam program w znacznie większym stopniu po II wojnie światowej.
Te skonfiskowane aktywa wroga zostały
umieszczone w czymś, co Palmer nazywał trustami, w celu tymczasowego
administrowania, a następnie zbycia, z zastrzeżeniem, że administratorami i
ewentualnymi nabywcami mogą być tylko „prawdziwi Amerykanie”, tj. nie
pochodzenia niemieckiego. Biorąc pod uwagę całkowitą kontrolę Palmera nad
administracją i rozporządzaniem, stanowiska kierownicze w trustach, ustalanie
ceny sprzedaży i ewentualny wybór nabywców leżały w jego gestii i skutkowały
ogromnym politycznym patronatem. Skala programu „przejmowania i sprzedawania”
Palmera była zdumiewająca. W ciągu niecałego roku Palmer chwalił się, że
kontrolował ponad 40 000 trustów z aktywami prawie miliarda (w 1918 roku!), a
jego program dopiero się rozpoczął. To było znacznie więcej niż nic, ponieważ
łączne dochody rządu federalnego USA w tamtych latach wynosiły tylko od 800 do
900 milionów dolarów, co oznacza, że w
niecały
rok rząd
USA skonfiskował
Niemcom aktywa korporacyjne i osobiste mniej więcej równoważne całorocznym dochodom rządowym,
ale to nie wszystko.
Jako amerykański kustosz obcych własności,
Palmer zaczął po prostu od konfiskowania całych korporacji, które miały
niemiecką własność, ale szybko rozszerzyły się na wszelkie przedsiębiorstwa,
które żywiły „nastroje proniemieckie”, tj. sprzeciwiały się w jakikolwiek
sposób udziałowi USA w wojnie. Początkowo obejmowały one każdą firmę
produkującą materiały, które mogą mieć znaczenie dla działań wojennych, w tym
leki, firmy farmaceutyczne, firmy farbiarskie, chemiczne, firmy wydobywcze,
praktycznie każdy rodzaj produkcji, wszystkie gałęzie przemysłu metalowego,
browary, gazety i wydawnictwa, firmy tekstylne, linie żeglugowe i wiele innych,
stopniowo rozszerzając się na firmy wszelkiego rodzaju. W bardzo krótkim czasie
biuro Palmera przejęło kontrolę nad setkami największych przedsiębiorstw
handlowych w USA. Ale skonfiskował też ogromną liczbę małych i nieistotnych
firm, wyłącznie na podstawie ich własności przez osoby pochodzenia niemieckiego
(lub o proniemieckich sentymentach), w tym firmę produkującą ołówki w New
Jersey, małą fabrykę czekolady w Connecticut, oraz różne małe niemieckie
browary w Chicago i innych miastach.
Większość danych została utajniona, ukryta
lub zniszczona, ale wydaje się, że Palmer po prostu zidentyfikował i przejął
praktycznie każdą niemiecką firmę w USA, z wyjątkiem być może małych sprzedawców
detalicznych. Niewiele osób uciekło z tej sieci konfiskat, ponieważ Palmer
stworzył ogromny profesjonalny zespół składający się z wielu setek bankierów i
śledczych, których zadaniem było znalezienie „ukrytych aktywów”. W końcu było
tak wiele firm i przejęto aktywa oferowane na sprzedaż „prawdziwym Amerykanom”,
że biuro Palmera Alien Property przez kilka lat było zdecydowanie największą
korporacją w Ameryce, i które chwaliło się jako „największy sklep wielobranżowy
w kraju”.
Dowody sugerują, że rząd USA, pławiąc się w
brutalnym antyniemieckim poparciu publicznym dla tej polityki dzięki Lippmanowi
i Bernaysowi, zrobił więcej niż tylko okradał właścicieli korporacji i
bogatych. Artykuł Smithsonian zauważył, podobnie jak inni, że Palmer szeroko
relacjonował z więcej niż nutą dumy, że przejął „małe gospodarstwa” od osób
fizycznych, w tym „trzy konie” od kogoś, „kilka dywanów w Nowym Jorku” i „
niektóre kłody cedrowe”. Dokumenty wydają się wskazywać, że Palmer, przy
gorliwym wsparciu rządu USA, po prostu odszukał każdego Amerykanina
niemieckiego pochodzenia i skonfiskował cały ich majątek. Nie jest to
nierozsądne założenie, bo tak właśnie robił Palmer z korporacjami – przeszukuj
każdą firmę posiadaną przez osobę o niemieckim pochodzeniu i skonfiskuj ją.
Jednym z bardziej znaczących przejęć była
cała firma chemiczna Bayer, sprzedana za grosze na publicznej aukcji na
schodach własnej fabryki w Nowym Jorku, której nabywcą była należąca do Żydów
spółka Sterling Products Company (10) (11)
(12) (13). Bayer był wówczas jedną z największych
firm na świecie, produkującą nie tylko chemikalia, ale także szeroki asortyment
leków, w tym aspirynę - wówczas najpopularniejszy leki na świecie i
najcenniejszy patent. Bayer stracił wszystkie swoje zagraniczne aktywa i
większość swoich rynków eksportowych, Amerykanie przejęli nie tylko
amerykańskie aktywa firmy, ale także większość jej zagranicznych oddziałów, na
przykład wojsko amerykańskie wkroczyło do Ameryki Południowej i po prostu
przejęło na własność wszystkie firmy Bayer, korporacje i aktywa. I oczywiście
grupa Palmera skonfiskowała wszystkie patenty i znaki towarowe Bayera,
sprzedane następnie na aukcji jej konkurentom (Real American).
O ile sprawa ta w ogóle istnieje w amerykańskiej
narracji historycznej, apologeci odrzucają całą sprawę, beztrosko twierdząc, że
„patenty Bayera wygasły podczas I wojny światowej, a firma straciła prawa do
znaku towarowego aspiryny w różnych krajach”. Ignoranccy amerykańscy historycy,
żyjący w baśniowej krainie historycznej mitologii, również twierdzą, że zgodnie
z „konwencją genewską” lub podobnymi, kiedy kraj przegrywa wojnę, wszystkie
jego IP, patenty, prawa autorskie i znaki towarowe automatycznie wygasają. To
oczywiście bzdura. Patenty i własność intelektualna Bayera nie „wygasły” - one
zostały skradzione. Podobnie jak w przypadku wszystkich innych niemieckich
firm, Stany Zjednoczone rościły sobie prawa do własności intelektualnej i
patentów wszystkich niemieckich produktów poza Niemcami. Firma Sterling była
znana z wykorzystywania skradzionych patentów Bayera jako podstawy do wnoszenia
ogromnych pozwów przeciwko Bayerowi o produkcję i próbę eksportu własnych
produktów. Na przykład, kiedy firma Bayer, która nadal produkowała aspirynę w
Niemczech, próbowała eksportować ten lek do innych krajów, firma Sterling w
USA, która kupiła skonfiskowaną amerykańską firmę i aktywa Bayera, natychmiast
wniosła przeciwko firmie Bayer masowe pozwy o znak towarowy i naruszenie
patentowe - własnych produktów Bayer!
I nie chodziło tylko o to, że przejmowanie
i sprzedaż niemieckich aktywów służyło doprowadzeniu amerykańskiego przemysłu
do konkurencyjnej pozycji praktycznie bez żadnych kosztów, ale równie ważne
było zniszczenie niemieckiego przemysłu. Kilka lat po zakończeniu wojny Stany
Zjednoczone uchwaliły przepisy taryfowe, które nakładały cła zaporowe i grzywny
antydumpingowe na wszelkie niemieckie produkty konkurujące z amerykańskimi
firmami, a niemiecki eksport do krajów innych niż USA automatycznie skutkował
procesami sądowymi. Amerykańskie firmy ICI i DuPont znajdowały się w sytuacji
podobnej do Sterlinga, czerpiąc korzyści z zajęcia niemieckich aktywów i
patentów, zaporowych ceł importowych na konkurencyjne produkty oraz
niemieckiego eksportu skutecznie zakazanego na całym świecie. BASF i Agfa
zostały potraktowane tak samo jak Bayer, ich amerykańskie aktywa sprzedano za
grosze firmie Kodak z siedzibą w USA, a następnie wprowadzono surową politykę
protekcjonistyczną w celu zapewnienia dominacji Kodaka na rynku krajowym USA z
niemieckim prawem własności intelektualnej.
Ponownie, pchnięcie było dwojakie;
pierwsze, aby wzmocnić przemysł amerykański poprzez masową kradzież aktywów i
własności intelektualnej, a drugie, aby zniszczyć niemiecki przemysł w
jakikolwiek sposób. Niemieckie produkty, firmy i filie poza Niemcami zostały
prawie w całości przejęte przez Amerykanów (i częściowo przez Wielką Brytanię),
Niemcom odmówiono pozwolenia na eksport wielu produktów, a na wszystkie inne
nałożono ogromne cła importowe, co praktycznie uniemożliwiło eksport. W ramach
traktatów kończących I wojnę światową Niemcom odmówiono członkostwa w
ogólnoświatowym Związku Patentowym, co oznaczało, że niemieckie patenty i prawa
własności intelektualnej zostały uznane za nieważne poza Niemcami, co pozwoliło
przede wszystkim Amerykanom po prostu kopiować i kraść wszystkie nowe
niemieckie badania i odkrycia, jakie nastąpiły. W tym celu Amerykanie stworzyli
program szpiegostwa komercyjnego ECHELON, który działa do dziś, aby zapewnić
amerykańskiemu przemysłowi wszystkie niemieckie badania i rozwój produktów oraz
nowe patenty krajowe, przekazując to wszystko korporacjom amerykańskim. Szkody
dla Niemiec były oczywiście ogromne.
Zaledwie tydzień przed formalnym
zakończeniem wojny rząd Stanów Zjednoczonych uchwalił dodatkowe przepisy
zezwalające na konfiskatę i sprzedaż wszystkich tysięcy patentów
zarejestrowanych przez niemieckie osoby i korporacje, zarówno w Niemczech, jak
i w USA. Ponieważ niemieckie firmy były światowymi liderami w wielu obszarach
handlowych, amerykańskie firmy mogły teraz mieć pełny dostęp do niemieckiej
własności intelektualnej i know-how za grosze. W jednym przypadku Palmer
sprzedał prawie 5000 patentów chemicznych amerykańskiej organizacji
pozarządowej zajmującej się chemikaliami, która następnie dostarczyła je na
podstawie licencji amerykańskim firmom. Nie powinno tu pozostać niezauważone,
że podczas gdy konfiskata mienia wojskowego po wojnie może być prawnie ważna,
konfiskata mienia indywidualnego i korporacyjnego zawsze była niezgodna z
prawem międzynarodowym. Te ograniczenia rzadko jednak niepokoją Amerykanów. Po
prostu uchwalili nowe ustawodawstwo „pozwalające” na przejmowanie wszelkich
osobistych i korporacyjnych aktywów od Niemców, czy to w USA, Niemczech, czy w
jakimkolwiek innym kraju, i przystąpili do grabieży z nienaruszonymi aureolami
i, jak zawsze, zgodnie z „regułą prawa".
Bardziej szczegółowo odniosę się później do
amerykańskiego programu internowania obywateli niemieckich i
niemiecko-amerykańskich w Stanach Zjednoczonych, ale chciałbym tutaj zauważyć,
że dość duża (i zaniżona) liczba tych osób była więziona w obozach internowania
w USA w czasie Pierwszej wojny światowej. Amerykańskie książki historyczne
krótko informują nas o uwięzieniu Japończyków podczas drugiej wojny, ale
amerykańska historia (i historycy) mają amnezję w sprawie podobnego uwięzienia
Niemców podczas pierwszej wojny. Jednym z powodów, dla których jest to ważne,
jest to, że pod władzą Palmera cały majątek należący do internowanych
imigrantów lub innych osób, niezależnie od tego, czy zostali oskarżeni o jakiekolwiek
przestępstwo, stanowił rodzaj „własności wojennej”. Opinia Palmera, podzielana
przez amerykańskie sądy, Kongres i Biały Dom, była taka, że „wszyscy cudzoziemcy internowani przez rząd są uważani
za wrogów, a
ich własność jest odpowiednio traktowana”.
Po wypowiedzeniu wojny Wilson natychmiast
ogłosił wszystkich obywateli niemieckich „wrogimi cudzoziemcami”, którzy
musieli wypełnić formularze rejestracyjne cudzoziemców i pobrać odciski palców.
Wszyscy obywatele niemieccy w USA zostali zmuszeni przez nowe ustawodawstwo
dotyczące handlu z wrogiem do ujawnienia wszystkich swoich aktywów i własności
grupie powierniczej Palmera. Osoby fizyczne zostały zmuszone do ujawnienia
wszystkich rachunków bankowych oraz innych aktywów i mienia, podczas gdy firmy
zostały zmuszone do przekazania całej dokumentacji finansowej i księgowej oraz
list klientów. Dopiero wówczas decyzja Palmera sprawiła, że ci ludzie, ich firmy lub majątek, mogli stanowić
jakiekolwiek zagrożenie
dla Stanów
Zjednoczonych, rzeczywiste lub wyimaginowane, uzasadniające ich natychmiastowe
uwięzienie i przejęcie ich majątku. Aby dodać smaku tym rażącym przestępstwom,
uwięzienie było często krótkotrwałe, kończące się natychmiast po zajęciu i
sprzedaży całego majątku ofiary.
Narracja historyczna łagodzi ten cios,
twierdząc, że Palmer przejął kontrolę nad tymi aktywami tylko „na czas wojny”,
ale konfiskaty i sprzedaż były trwałe, a nie tymczasowe. Prawdą jest, że kilka
faworyzowanych i szczęśliwych osób, takich jak Prescott Bush (ojciec George'a
Busha), bracia Dulles i podobni wysoko posadzeni bankierzy i inni zdrajcy,
wszyscy winni w różnym stopniu tego, co moglibyśmy nazwać cudzołóstwem
finansowym lub przemysłowym, rzeczywiście mieli swoje (niemieckie) aktywa
zwrócone po wojnie, ale były to w dużej mierze wyjątki i wymagały ogromnej siły
politycznej, nie tylko w celu zwrotu aktywów, ale także aby uciec przed
strażnikiem i katem.
Jedno ze źródeł podaje wartość
skonfiskowanego mienia osobistego tylko tych niemiecko-amerykańskich Amerykanów
na ponad 300 milionów dolarów, co odpowiadałoby moim informacjom, a są to
dolary z 1915 roku, a nie z 2015. Jest kwestią publiczną, co Gross przyznaje w
swoim artykule, że „historyk Adam Hodges odkrył, że nawet kobiety, które były
obywatelkami amerykańskimi, jeśli poślubiły niemieckich i austro-węgierskich
imigrantów, były klasyfikowane jako wrogie cudzoziemki – i tylko one straciły
łącznie 25 milionów dolarów na rzecz rządu”. Jeśli te kobiety miały
skonfiskowane przez ich rząd mienie o wartości 25 milionów dolarów, mężczyźni z
pewnością stracili znacznie więcej, ponieważ kobiety w 1915 r. rzadko posiadały
majątek o jakimkolwiek znaczeniu, a jeśli majątek żony został skonfiskowany, to
z całą pewnością również majątek męża. I niekoniecznie byli to ludzie
internowani, ale po prostu ci, którzy zostali sklasyfikowani jako „wrodzy
cudzoziemcy”. Jeszcze więcej świadectwa stratosferycznego moralnego poziomu
rządów prawa w Ameryce. Konfiskata mienia osobistego miała uniemożliwić
Niemcom-Amerykanom pomoc w niemieckim wysiłku wojennym, chociaż obrońcy tej
polityki nie wyjaśnili, w jaki sposób ktoś o niemieckim pochodzeniu,
posiadający dom w USA, będzie pomagał w europejskiej wojnie Niemiec i jak
konfiskata tego domu będzie uczynić świat bezpiecznym dla demokracji. Należy
zauważyć, że rząd Stanów Zjednoczonych nie rozpoczął tego ogromnego programu
konfiskaty z własnej inicjatywy, ale był posłuszny swoim marionetkowym władcom.
Podobnie rząd nie odniósł materialnych korzyści z konfiskat, rozdając
skonfiskowane mienie swoim najbliższym przyjaciołom za darmo lub za dolara.
Ale pod pewnymi względami był to tylko
wierzchołek góry lodowej. W połączeniu z zaciekłymi antyniemieckimi wysiłkami
propagandowymi Lippmana i Bernaysa oraz ich sponsorowaniem antydysydenckiego
ustawodawstwa Wilsona (ustawa o szpiegostwie i handlu z wrogiem), Palmer
zatrudnił młodego prawnika-transwestytę o nazwisku J. Edgar Hoover, który
natychmiast stanął na czele identyfikacji „wrogich cudzoziemców” i „dysydentów”
mieszkających w USA. Zaczęło się to oczywiście od tych o niemieckim
dziedzictwie, ale szybko rozszerzyło się na każdego podejrzanego o
sprzeciwianie się wojnie w Europie i sprzeciwianie się wejściu USA do tej
wojny. Przy całej tej pomocy i przy rosnących podejrzeniach i nienawiści wobec
Niemiec, w ciągu kilku krótkich lat rząd USA sporządził listę ponad pół miliona
osób, zmusił ich do zarejestrowania się jako obcy wroga, szpiegował ich,
deportował niezliczone tysiące czy obywatele amerykańscy, czy nie, wysyłali ich
ogromną liczbę do obozów internowania – i oczywiście skonfiskowali cały ich
majątek.
Operacja
Spinacz — największa kradzież własności intelektualnej w historii
Operation Paperclip zawiera kilka części,
które omówię osobno. Krótko mówiąc, i po wielkim sukcesie po I wojnie
światowej, początkowym ogólnym celem operacji Spinacz i jej protoplasty,
operacji Overcast, było ograbienie Niemiec z całej ich wiedzy naukowej i
przemysłowej, w maksymalnym możliwym stopniu. Pierwotny plan polegał na
kradzieży dokumentów i, tam gdzie to możliwe, próbek roboczych, ale głębia i
szerokość niemieckiej wiedzy przemysłowej okazała się zbyt złożona, aby można
ją było użytecznie zrozumieć na podstawie prostego badania dokumentów. Pomimo
ogromnej skarbnicy wiedzy naukowej, technicznej i przemysłowej skonfiskowanej z
Niemiec, USA nie skorzystały z know-how. Szybko stało się jasne, że proces ten
będzie wymagał obszernego podsumowania przez niemieckich naukowców i techników,
aby uzyskać odpowiednią wiedzę praktyczną na temat niemieckiej teorii i
procesów przemysłowych i naukowych. Ta świadomość natychmiast doprowadziła do
stworzenia rozległych obozów internowania, w których znajdowali się wszyscy
naukowcy i technicy, których Amerykanie mogli aresztować przed przybyciem
Rosjan i innych, gdzie z czasem można było przesłuchać tych ludzi. Kiedy stało
się jasne, że plądrowanie i przesłuchiwanie nie będą wystarczające, operacja
Overcast stała się operacją Paperclip, która polegała na przymusowym
przeniesieniu niezliczonych tysięcy tych samych osób do USA.
Były dwie dalsze oddzielne i mniej lub
bardziej niepowiązane ze sobą fale tych przymusowych transferów, które
generalnie mieszczą się pod tym tak zwanym parasolem „spinacza do papieru”.
Obejmowały one nie tajemnice korzyści militarnych czy handlowych, ale te
związane z polityką, szpiegostwem i ciemną stroną terroryzmu, tortur i
dominacji nad światem. Jedna część dotyczyła determinacji Amerykanów, by
zbudować europejską sieć szpiegowską i tajnych operacji, aby powstrzymać Rosję
i uzyskać polityczną kontrolę nad Europą Zachodnią. Obejmowała ona rekrutację
ogromnej siatki szpiegowskiej, kierowanej przez człowieka nazwiskiem Reinhard
Gehlen, która obejmowała znaczną liczbę „tajnych operacji” ze specjalizacją w
przyciąganiu i szkoleniu terrorystów krajowych. Operacja Gladio, która
spowodowała dziesięciolecia sponsorowanego przez USA terroryzmu w Europie, była
bezpośrednim wynikiem tej części Paperclip.
Inną, jeszcze bardziej złowrogą i
śmiertelną kategorią, było patologiczne zainteresowanie Amerykanów
przesłuchaniami i torturami, wojną chemiczną i biologiczną oraz eksperymentami
na ludziach, co doprowadziło do sprowadzenia tysięcy osób zarówno z Niemiec,
jak i Japonii, specjalnie w tym celu i przekazania amerykańskim umysłom
światowego zbioru udokumentowanych perwersji w tych obszarach. Na tej podstawie
rząd USA stworzył ogromną kolekcję Niemców, a zwłaszcza Japończyków, mających
doświadczenie w mrocznych umiejętnościach tortur i technik przesłuchań,
eksperymentów na ludziach i wojny biologicznej. Przez wiele dziesięcioleci ci
importowani „eksperci” służyli swoim amerykańskim mistrzom w tajnych projektach
w Fort Bragg i Fort Detrick. Jak zauważył jeden z autorów, „amerykańskie wojsko
nie ociągało się z zastosowaniem dużej części tej wiedzy, wykorzystując nowo
zdobyte doświadczenie w broni biologicznej przeciwko cywilom w Grecji, Korei i
Wietnamie”. Te programy nigdy się nie skończyły. Na krótko dały o sobie znać
publicznie w Korei i Wietnamie, podczas demaskowania tak zwanego „Uniwersytetu
Ameryk”, a także podczas wojny w Iraku w Abu Ghraib i Zatoce Guantanamo. Warto
zauważyć, że wiele z tych „badań” miało miejsce, gdy George H.W. Bush był
szefem CIA. I tak kolejnym bezpośrednim rezultatem Paperclip był ogromny
program MK-Ultra CIA, który obejmował: pranie mózgu, tortury i straszliwą
litanię ludzkich nadużyć, która trwa do dziś. Tymi dwiema ostatnimi operacjami
zajmę się w późniejszej książce z tej serii.
Operacja Overcast została opisana jako „tak
ogromne przedsięwzięcie logistyczne, jak każda większa kampania wojenna,
obejmujące ogromne planowanie wstępne i koordynację, obejmujące dosłownie
dziesiątki agencji rządowych i departamentów, grup pomocniczych, takich jak
Biblioteka Kongresu, setki amerykańskich korporacji i niezliczone tysiące
osób”. Dziś operacja ta jest powszechnie identyfikowana jako powojenna
imigracja/przeniesienie do USA niemieckich naukowców i techników, głównie tych
z przydatną wiedzą wojskową i umiejętnościami, ale rozpoczęła się w innym
miejscu i rozszerzyła się daleko poza tę ograniczoną historyczną wersję. Jak w
praktycznie każdej innej dziedzinie, historia Ameryki została zrewidowana,
przepisana, usunięta i oczyszczona, aby zapobiec ucieczce prawdy na świat.
Jak widzieliśmy, Niemcy zostały już
bezlitośnie splądrowane po I wojnie światowej, w tym skonfiskowano praktycznie
wszystkie ich cenne zagraniczne aktywa (14a) (14b) (14c) (14d)
(14e) (14f), a plany powtórzenia tego procesu
istniały na długo przed zakończeniem II wojny. Kontynuując swój wielki sukces
po I wojnie światowej i budując na nim, Amerykanie postanowili zrezygnować z
tego, co było obecnie postrzegane jako umiarkowane korzyści z prostej
konfiskaty niemieckich firm i kradzieży ich patentów i własności intelektualnej
w obcych krajach. Teraz planowali udać się bezpośrednio do źródła i splądrować
cały naród samych Niemiec. Trzeba docenić niemal dziką determinację Amerykanów
do grabieży wiedzy niemieckiej w maksymalnym możliwym stopniu, podsycaną po
części równą determinacją, by odmówić Rosji tych nagród wojennych. Aby to
osiągnąć, logistyka i zarządzanie całym tym ogromnym programem plądrowania były
mocno wdrożone w 1942 lub 1943 roku, znanym wówczas pod kryptonimem Operation
Overcast, która miała być poszukiwaniem skarbów w okupowanych Niemczech dla
łupów wojskowych i naukowych.
Aby osiągnąć te cele, Amerykanie byli
gotowi na długo przed kapitulacją Niemiec, do tego stopnia, że setki zespołów
naukowców i
przemysłowców, wojskowych i innych specjalistów, zostały praktycznie połączone
z żołnierzami podczas ostatecznego ataku lądowego na Niemcy. Zespoły zajmujące
się zbieraniem praw własności intelektualnej były tylko minuty lub godziny za
żołnierzami, często wkraczając w niebezpieczne obszary w swoim szaleńczym
pośpiechu, aby skonfiskować wszystko, co przydatne, aby nie zostało zniszczone
przed ich przybyciem. Setki dobrze przygotowanych małych grup zostały wcześniej
wybrane i były ogólnie ekspertami w swoich dziedzinach - naukowych, wojskowych
czy przemysłowych - i posiadały kwalifikacje do oceny, jaki materiał jest
użyteczny lub wartościowy w ich wąskiej dziedzinie wiedzy.
Kilka grup miało za zadanie zbierać i
oceniać przedmioty wojskowe, ale zdecydowanie największym kontyngentem był
TIIB, Techniczny Oddział Wywiadu Przemysłowego, będący częścią Departamentu
Handlu Stanów Zjednoczonych, którego zadaniem było zbadanie każdego segmentu
niemieckiego przemysłu i zebranie wszelkich informacji - w tym dokumenty, patenty,
procesy, modele, próbki robocze, wszystko, co może być interesujące lub
przydatne dla amerykańskich firm przemysłowych. Michaels zauważył, że tylko w
1946 roku TIIB wysłało ponad 400 śledczych do Niemiec w celach komercyjnych i
że tylko oni skonfiskowali miliony stron dokumentów i setki tysięcy kilogramów
sprzętu i próbek produktów. Nawet Biblioteka Kongresu miała swoją własną misję
zagraniczną, jej zadaniem było zlokalizować i skonfiskować wszystkie książki i
czasopisma opublikowane w Niemczech, które mogłyby być interesujące dla
jakiejkolwiek części korporacyjnej lub naukowej Ameryki.
Celem tego procesu była każda niemiecka
firma, niezależnie od wielkości, o ile zawierała informacje badawcze lub
produkty, które mogłyby być wykorzystane przez firmy amerykańskie. Michaels
zauważa, że „wiele z tych informacji zostało już zebranych i udostępnionych
…
przez agencje wywiadowcze Stanów
Zjednoczonych”, co
oznacza, że te zespoły były dobrze poinformowane i wiedziały, od czego rozpocząć poszukiwania. W szczególności na liście znalazły się wszystkie
uniwersytety, instytuty badawcze, biura patentowe, wszelkiego rodzaju
laboratoria, wszystkie agencje rządowe, takie jak niemiecki odpowiednik
Krajowej Rady ds. Badań Naukowych i wiele innych. Inną specjalnością były biblioteki,
nie tylko wersja publiczna, ale przede wszystkim te istniejące w dużych
korporacjach, takich jak I.G. Farben czy niemieckich producentów samolotów,
które zawierały nie tylko dziesiątki tysięcy książek i innych publikacji, ale
także cenne badania i informacje zastrzeżone nie będące własnością publiczną. I
oczywiście fizyczne obiekty wszystkich niemieckich firm przemysłowych były
bezpośrednio celem tych misji poszukiwania i przechwytywania, w tym firmy
chemiczne, takie jak IG Farben, firmy samochodowe, takie jak Volkswagen, duże
firmy lotnicze, takie jak Dornier i Messerschmitt, firmy farmaceutyczne, takie
jak Hoescht, ale przeszukania obejmowały praktycznie wszystko. Wewnętrzne
placówki badawcze tych tysięcy firm zostały opróżnione ze wszystkich dokumentów
badawczych, publikacji i informacji zastrzeżonych. Całe fabryki i fizyczne
zakłady produkcyjne były przeczesywane w poszukiwaniu wszystkiego, co miało
wartość handlową. Nawet fabryka wypchanych zwierząt Steiff została opróżniona
ze wzorów, zastrzeżonych książek i dokumentów, metod produkcji, patentów i
próbek pluszowych misiów.
Pierwsza część operacji Overcast była
całkowitą kradzieżą wszystkiego, co nie zostało jeszcze zidentyfikowane, w tym
między innymi prototypów samolotów, pojazdów i wszelkiego rodzaju produktów i
wynalazków, a także bibliotek, książek i dokumentów naukowych z dosłownie
niezliczonych źródeł. Amerykanie całkowicie splądrowali akta i archiwa
korporacyjne, rządowe biura patentowe, biblioteki uniwersyteckie i archiwa
dokumentów, całe magazyny akt wojskowych i wiele innych. Michaels mówi nam, że
falami przeszli przez niemieckie magazyny druków i mikrofilmów, a czego jedna
fala nie przejęła, następna to zrobiła, aż praktycznie nic nie pozostało. Sam
transport dokumentów wynosił dziesiątki tysięcy ton. Nikt nie policzył próbek,
prototypów, działających modeli pojazdów, samolotów, sprzętu wojskowego i
ogromnej liczby przedmiotów komercyjnych, a liczba skradzionych książek
prawdopodobnie sięgała milionów. Theodore von Karman, światowej sławy naukowiec
zajmujący się lotnictwem, który był członkiem jednego z zespołów zajmujących
się poszukiwaniem i grabieżą, napisał, że w jednej partii zebrano i wysłano do
USA ponad 3 miliony dokumentów ważących ponad 1500 ton, określonych później
jako „rodzaj macierzysty”. Jego komentarze:
„Raport roczny Sekretarza Handlu za 1946 r.
mówi o 3 500 000 stron zebranych przez TIIB. Jeśli dodać do tego dokumenty
przywiezione do Stanów Zjednoczonych i przetworzone w Wright Field [związane z
samolotami] oraz te zdeponowane w Bibliotece Kongresu, to liczba stron staje
się astronomiczna. Pamiętam, że kiedy przyjechałem do Biblioteki w 1957 r., w
korytarzach i przedsionkach 4 piętra, po same sufity, były składowane duże,
zielone skrzynie o długości 8 stóp w Adams Building, zawierające dokumenty do
przetworzenia przez Wydziały Informacji Powietrznej i Techniki Powietrznej na
podstawie umowy z Siłami Powietrznymi."
A
to był tylko sam aspekt wojskowy. Objętość materiałów naukowych, handlowych,
przemysłowych i badawczych zwiększyła się ogromnie, uwzględniając zbiory
pozyskiwane przez Bibliotekę Kongresu Stanów Zjednoczonych, która miała własną
misję skonfiskowania wszelkich książek i publikacji, jakie mogła znaleźć.
Zrabowane książki były w niezliczonych setkach tysięcy, nie mówiąc już o
ogromnej skarbnicy zrabowanych materiałów handlowych. Michaels napisał: „Nie
jestem pewien, czy w końcu istniało dokładne rozliczenie, ile dokumentów/stron
zostało zabranych z Niemiec, lub czy było to w ogóle możliwe. Niektóre
dokumenty zawierały ponad 1000 stron, inne, jak aplikacje patentowe, tylko
jedną."
Druga fala – przymusowa emigracja
Pierwotnym
zamiarem (projektu o nazwie Operation Overcast) była kradzież dokumentów i
próbek roboczych oraz przesłuchiwanie naukowców wszędzie tam, gdzie jest to
konieczne, aby uzyskać praktyczną wiedzę na temat teorii i procesów. Ponieważ
zakres koniecznego przesłuchania nie mógł być racjonalnie znany z góry, plan
polegał na zebraniu wszystkich niemieckich naukowców i techników, aby zapobiec
ich rozproszeniu i uwięzieniu ich w obozach koncentracyjnych, dopóki nie
zostaną w pełni przesłuchani i wszystkie użyteczne informacje zostaną wydobyte.
Jednak wiedza niemiecka znacznie wyprzedzała cokolwiek wyobrażali sobie
Amerykanie i już na początku zdano sobie sprawę, że zwykła konfiskata i
przesłuchanie będą beznadziejnie niewystarczające. Jako jeden z przykładów,
armia amerykańska zlokalizowała i "uwolniła" komponenty dla ponad 100
rakiet V-2, ale odkryła, że nie ma pojęcia, jak składać części, ani żadnego zrozumienia zasad naukowych ani mechaniki
działania rakiet. Na podstawie tego jednego dylematu i wielu innych w tak wielu
obszarach przemysłowych Amerykanie zdali sobie sprawę, że - tak jak miało to
miejsce po I wojnie światowej - byli tak daleko w tyle za Niemcami, że nie byli
w stanie nawet zrozumieć, a tym bardziej wykorzystać, większości badań
naukowych i innej wiedzy, którą ukradli. Teraz zdali sobie sprawę, że nie mają
innego wyjścia, jak tylko przenieść do Stanów Zjednoczonych tysiące inżynierów
i techników, a ostatecznie także wielu wykwalifikowanych rzemieślników. Jak
zauważył jeden z autorów:
„Amerykańskie
doświadczenie praktycznie beznadziejności w rozszyfrowaniu niemieckiego
programu rakietowego z czasów wojny, szybko doprowadziło do rozwiązania polegającego
na konfiskacie nie tylko dokumentacji i produktów, ale także ludzi na setki
innych procesów naukowych, wojskowych i handlowych”. I tak narodził się
projekt, który teraz ogólnie nazywamy Operacją Spinacz.
Nie
zostało to odnotowane w narracji historycznej, ale te deportacje były
przymusowe – Niemcy i Japończycy zostali wysłani do USA „czy chcieli jechać,
czy nie”. Przedstawioną im alternatywą było: proces i prawdopodobna egzekucja
jako zbrodniarzy wojennych, przy czym USA mają zasadniczo pełną władzę i
swobodę podejmowania tych decyzji, a tym samym pozostawiają ofiarom niewielki
wybór. Te „przeprowadzki” były nie tylko przymusowe, ale i nagłe, w wielu
przypadkach z jednodniowym wyprzedzeniem:
„Na
rozkaz Rządu Wojskowego masz zgłosić z rodziną i bagażem tyle, ile możesz
unieść jutro w południe o godzinie 13:00 (piątek, 22 czerwca 1945 r.) na rynku
w Bitterfeld. Nie ma potrzeby wnoszenia odzieży zimowej w przewożonych
rzeczach. Dokumenty rodzinne, biżuterię itp., należy zabrać ze sobą. Zostaniesz
przewieziony samochodem do najbliższej stacji kolejowej. Stamtąd udasz się na
zachód. Proszę podać okazicielowi tego listu, jak duża jest twoja
rodzina."
Podczas
gdy te pierwsze fale składały się z transferów personelu z korzyściami
wyłącznie wojskowymi, wszystkie kolejne fale miały charakter czysto komercyjny.
Amerykanie przymusowo importowali naukowców, techników, wykwalifikowanych
robotników i rzemieślników w praktycznie każdej branży, w tym stali,
metalurgii, szkła, porcelany, druku, barwników i tkanin, elektroniki,
instrumentów muzycznych, produkcji samochodów, projektowania samolotów. Lista
jest prawie nieskończona. Stany Zjednoczone importowały z Niemiec
wyspecjalizowanych rzemieślników w wielu gałęziach przemysłu, aby podnosić
umiejętności krajowego przemysłu i tworzyć nowe branże i gałęzie przemysłu.
Po
tym, jak dalsze odprawy uznano za niemożliwe, a wiele tysięcy najbardziej
atrakcyjnych kandydatów wiedzy zostało przeniesionych do USA, w amerykańskich
obozach koncentracyjnych w Niemczech wciąż pozostawała ogromna liczba ludzi,
których Amerykanie nie potrzebowali już więcej, ale twierdzili, że nie chcą dać
Rosjanom jakiejkolwiek pozostałości intelektualnej. To z kolei doprowadziło do
planu amerykańskiego generała RL Walsha, znanego jako niemiecki „Urwald-Programm”
lub program dżungli (15a) (15b) (15c) (15d) (15e) (15f), który był masowym planem rozproszenia i
przesiedlenia tych ludzi tak szeroko, jak to możliwe wszędzie w Trzecim
Świecie, jako jeden ze sposobów, aby zapobiec ponownemu utworzeniu przez Niemcy
masy krytycznej wiedzy przemysłowej.
Ale
to kolejny mit historyczny, obejmujący jeszcze jeden złowieszczy plan. Gdyby tę
dużą pozostałość z setek tysięcy naukowców, techników i rzemieślników uznano za
bezużyteczną dla USA, byliby równie bezużyteczni dla Rosji. Prawdziwym zamiarem
było dokończenie całkowitego zniszczenia Niemiec poprzez pozbawienie na zawsze
tego kraju nie tylko najlepszych umysłów naukowych, już przeniesionych do USA,
ale także pozbawienie na zawsze tego całego drugiego i trzeciego rzędu
intelektualistów naukowych, całkowicie zapobiec niemieckiej próbie odbudowy po
wojnie - której zniszczenie Niemiec było przecież jednym z głównych pierwotnych
celów Paperclip i jego wielu braci, podobnie jak w przypadku samej wojny. Ci,
którzy nie zostali przeniesieni do USA lub Wielkiej Brytanii lub rozproszeni po
całym świecie, byli początkowo trzymani w izolacji i więzieni przez lata,
skutecznie uniemożliwiając wszelką możliwość odbudowy Niemiec. Ale w końcu te
„sprzedane i niezbyt cenne” miliony zostały albo od razu stracone, albo
zagłodzone na śmierć - łącznie miliony Niemców - co stanowi dużą część treści „Innych
strat” Bacque’a (16). Należy zauważyć, jak zrobił to Bacque, że
śmierć głodowa wielu milionów niemieckich cywilów była zaplanowanym i
przemyślanym procesem, który ostatecznie objął od 12 do 14 milionów niemieckich
obywateli zabitych w ciągu pięciu lat po zakończeniu wojny (17) (18a)
(18b) (18c) (18d) Były one znane jako „Obozy Śmierci
Eisenhowera”
Wydaje
się teraz, że popularne zdjęcia, które wszyscy widzieliśmy, stosy wycieńczonych
ciał, nie były zdjęciami Żydów zabitych przez Niemców (jak nam mówiono), ale
Niemców zabitych przez Amerykanów. Nieokreślona liczba uwięzionych i zabitych
to były kobiety, a więcej niż kilkoro z nich to były dzieci.
W 1987 roku Tom Bower napisał książkę
zatytułowaną „The Paperclip Conspiracy” (19), w której szczegółowo opisał zakres i
wartość, wyłącznie dla armii amerykańskiej, importu tych niemieckich naukowców.
Wymienił dziesiątki dramatycznych osiągnięć Niemiec, które w tamtym czasie były
daleko poza możliwościami USA: zaawansowane elektrownie lotnicze, kontrola
pocisków kierowanych, tankowanie w locie, stopy wysokotemperaturowe, precyzyjna
optyka, detektory podczerwieni, nowy silnikowy olej napędowy, nowe paliwa i
smary, tunel aerodynamiczny pracujący z prędkością 8 machów, czyli trzy razy
szybciej i dziesięć lat przed najlepszymi amerykańskimi wysiłkami, zwiad i
mapowanie na dużych wysokościach, broń akustyczna. Zwrócił również uwagę na
opinię amerykańskich wojskowych, że Niemcy „wnieśli wkład o niezwykłym i fundamentalnym
charakterze” w dziedzinie projektowania i rozwoju sprzętu, generatorów, technik
mikrofalowych i struktur krystalicznych. W recenzji tej książki, Publisher’s
Weekly napisał: „Rewelacje Bowera są indywidualnie szokujące i kumulatywnie
druzgocące. . . to zbulwersuje czytelników”.
Oto kilka spostrzeżeń parafrazujących z
książki Bowera:
W opinii ówczesnych amerykańskich
przywódców wojskowych Niemcy byli „superlatywnymi specjalistami… najlepszymi
obecnie dostępnymi na świecie”, posiadali poziom „zawodowego wykształcenia i
wyszkolenia znacznie wyższy niż jakikolwiek amerykański dostępny
personel”". Według badań Bowera, amerykańscy urzędnicy twierdzili:
„Niemieccy inżynierowie są pracowici, mają niezrównane wyszkolenie techniczne i
naukowe, mają doświadczenie produkcyjne i operacyjne we wszystkich typach
zaawansowanych zakładów lotniczych i wykazali się inicjatywą, inwencją i
praktycznością konstrukcji”, zaoszczędzając Siłom Powietrznym niezliczone
miliony dolarów i dziesięć lat pracy nad rozwojem broni.
W cytowanym gdzie indziej artykule Andrew
Walkera napisał, że „Generał dywizji Hugh Knerr, zastępca dowódcy Sił
Powietrznych USA w Europie, napisał: „Okupacja niemieckich placówek naukowych i
przemysłowych ujawniła fakt, że byliśmy alarmująco zacofani w wielu dziedzinach
badań. Jeśli nie skorzystamy z okazji, by przejąć aparaty i mózgi, który je
stworzyły, i szybko przywrócić tę kombinację do działania, pozostaniemy… lata w
tyle, próbując objąć już eksploatowane pole.
Amerykańscy eksperci wojskowi stwierdzili,
że niemieccy inżynierowie i naukowcy wnieśli do Stanów Zjednoczonych
dramatyczne osiągnięcia, które w tamtym czasie znacznie przekraczały możliwości
Ameryki. Konkretnie dotyczyło to kontroli pocisków kierowanych, technik
tankowania w locie, wyposażenia pilotażowego do latania na dużych wysokościach,
stopów wysokotemperaturowych, optyki precyzyjnej, detektorów podczerwieni,
nowych silników wysokoprężnych, nowych paliw i smarów, stopów temperaturowych,
precyzyjnej optyki i celowników nocnych w myśliwcach "epoki - nabierają
znaczenia". Niemcy mają tunel aerodynamiczny działający z prędkością 8
Mach, czyli trzy razy szybciej i dziesięć lat przed najlepszym amerykańskim
tunelem aerodynamicznym. Osiągnęli również niesamowite poziomy w optyce
rozpoznania i mapowania na dużych wysokościach, broni akustycznej i wielu
innych. Bower ponadto zauważył, że w amerykańskiej opinii wojskowej Niemcy
„wnieśli wkład o niezwykłym i fundamentalnym charakterze” w dziedzinie
projektowania i rozwoju sprzętu, generatorów, technik mikrofalowych i struktur
krystalicznych.
W artykule informacyjnym BBC z 21 listopada
2005 r. zatytułowanym „Project Paperclip – Dark side of the Moon” (20), Andrew Walker szczegółowo opisał, jak 60
lat temu importowani niemieccy naukowcy dostarczyli Stanom Zjednoczonym
najnowocześniejszą technologię, w której nadal przodują. Twierdzi, podobnie jak
wielu innych, że „zakres osiągnięć technicznych Niemiec zdumiewał alianckich
ekspertów wywiadu naukowego towarzyszących siłom inwazyjnym w 1945 roku”.
Oprócz elementów omówionych w książce Toma Bowera, Walker wymienia „rakiety
naddźwiękowe, gaz paraliżujący, samoloty odrzutowe, pociski kierowane,
technologię stealth i wzmocniony pancerz” jako tylko kilka z przełomowych
technologii opracowanych w Niemczech podczas wojny. Siły amerykańskie odzyskały
i usunęły komponenty około 100 niemieckich pocisków balistycznych V-2 z
podziemnego kompleksu Nordhausen i przywiozły zarówno te, jak i Wernhera von Brauna
z Niemiec na poligon White Sands Proving Ground w Nowym Meksyku. To von Braun
był autorem amerykańskiego lądowania na Księżycu, Arthur Rudolph, który
kierował zespołem, który zaprojektował i zbudował rakietę Saturn V, oraz
Hubertus Strughold, który zaprojektował pokładowe systemy podtrzymywania życia
NASA, podczas gdy inni niemieccy specjaliści od rakiet zaprojektowali Apollo i
inne systemy uruchamiania.
Walker argumentuje, podobnie jak większość
innych, że niemiecki Horten Ho 229 był pierwszym samolotem stealth, wyposażonym
w powłokę pochłaniającą radary i kształt pojedynczego skrzydła, oraz że
amerykański bombowiec stealth Northrop B-2 (po 2 miliardy dolarów każdy) jest
praktycznie klonem niemieckiego projektu z 1944 roku. Zauważa też, że
nowoczesne amerykańskie pociski manewrujące wciąż bazują na niemieckiej
konstrukcji rakiety V-1 i że NASA X - „najnowocześniejszy” samolot naddźwiękowy
X-43 istnieje tylko dzięki niemieckim pionierom w samolotach odrzutowych.
Tysiące
tajemnic
Jednym z nielicznych odnotowanych
przypadków publicznej dokumentacji i potwierdzenia tej masowej kradzieży był
artykuł w październikowym numerze Harper's Magazine napisany przez C. Lestera
Walkera i zatytułowany „Secrets by the Thousands”. Jego artykuł zaczyna się
następująco:
„Ktoś niedawno napisał do Wright Field, że
rozumie, iż ten kraj zgromadził całkiem sporo tajemnic wojennych wroga, że wiele z nich jest teraz w domenie publicznej i czy mógłby, proszę,
otrzymać
wszystko na niemieckich silników
odrzutowych. Wydział
Dokumentów Lotniczych
Sił Powietrznych Armii odpowiedział: „Przepraszam, ale to byłoby pięćdziesiąt
ton (dokumentów)". Co więcej, te pięćdziesiąt ton było tylko niewielką
częścią tego, co jest dziś niewątpliwie największym zbiorem przechwyconych
tajemnic wojennych wroga, jakie kiedykolwiek zgromadzono. Jeśli kiedykolwiek
myślałeś o tajemnicach wojennych –kto o tym nie myślał? – jako o przychodzących
szóstkach i siódemkach, jako o kilku informacjach łatwo przekazanych
odpowiednio zainteresowanym władzom, może cię zainteresować, że tajemnice
wojenne w tym zbiorze tysięcy papierów, że ta masa dokumentów jest jak góra i
że nigdy wcześniej nie było z nią nic porównywalnego.
Kolekcja znajduje się dziś głównie w trzech
miejscach; Wright Field (Ohio), Biblioteka Kongresu i Departament Handlu. Wright Field posiada ładunek dokumentów o wadze
tysiąca pięciuset ton. W Waszyngtonie Biuro Usług Technicznych informuje, że w
grę wchodzą dziesiątki tysięcy ton materiałów. Szacuje się, że trzeba
przetworzyć ponad milion odrębnych pozycji, które z dużym prawdopodobieństwem
zawierają praktycznie wszystkie tajemnice naukowe, przemysłowe i wojskowe
Niemiec. Jeden z waszyngtońskich urzędników nazwał to największym pojedynczym
źródłem tego typu materiałów na świecie, pierwszym uporządkowanym wykorzystaniem
potencjału umysłowego całego kraju”.
Walker
potwierdza, że Stany Zjednoczone zorganizowały kolosalne poszukiwania tego, co eufemistycznie nazwały „tajemnicami
wojennymi”, ale które były po prostu
poszukiwaniem skarbów wiedzy wojskowej, handlowej i naukowej, której
brakowało USA. Aby wykonać to zadanie, różne agencje amerykańskie utworzyły
ponad 500 grup wywiadowczych, liczących od kilku do kilkunastu osób, które
uważnie śledziły inwazję armii amerykańskiej na Niemcy z zamiarem skonfiskowania
wszystkiego, co wartościowe przed przybyciem innych sił alianckich. Większości
z tych zespołów poszukiwawczych Joint Intelligence Objectives nakazano
zlokalizowanie i skonfiskowanie tajemnic przemysłowych i naukowych. Według
Walkera, ci amerykańscy bohaterowie „dokonali cudów pomysłowości i
wytrwałości”, realizując swoje zadanie. Do pewnego stopnia miał rację. W jednym
przypadku niemiecki urząd patentowy umieścił niektóre ze swoich najbardziej
tajnych patentów w szesnastometrowym szybie kopalnianym, ale Amerykanie go
znaleźli i skonfiskowali całą zawartość jako „reparacje wojenne” USA.
Obywatele
niemieccy byli regularnie zmuszani przez Amerykanów do podpisywania dokumentów
zaświadczających, że przekazali „wszelkie dane naukowe i handlowe, w przeciwnym
razie poniosą konsekwencje” – co oznaczało dostarczenie ich Rosjanom na
egzekucję. Większość skapitulowała pod tymi groźbami. Nie byli to pracownicy
wojskowych placówek badawczych, ale przedsiębiorstw komercyjnych, takich jak
firmy optyczne i farmaceutyczne, zupełnie niezwiązane z „tajemnicami
wojennymi”. Stany Zjednoczone miały wiele ekip fotograficznych i zespołów
nagrywających mikrofilmy, które często pracowały 24 godziny na dobę,
dokumentując swoje znaleziska. Walker zauważył, że w samej Hoechst, ogromnej niemieckiej
firmie chemicznej, która powstała, gdy IG Farben została podzielona na różne
komponenty, Stany Zjednoczone miały ponad 100 naukowców, którzy „gorączkowo
walczyli o wyprzedzenie czterdziestu kamer rejestrujących dokumenty OTS, które
kierują do nich każdego miesiąca ponad sto tysięcy stóp mikrofilmu”. Aby
przedstawić to w wymiernej perspektywie, Stany Zjednoczone wydobywały kilka
milionów stron dokumentów każdego miesiąca tylko z Hoechst. Taka była skala
kradzieży przez Stany Zjednoczone niemieckich tajemnic naukowych i handlowych.
Następnie
Walker daje czytelnikom „kilka znakomitych przykładów z kolekcji tajemnic
wojennych”, które obejmowały 1000-watowe mikro-miniaturowe lampy próżniowe
wykonane z porcelany, a nie ze szkła, które były praktycznie niezniszczalne, i
były o jedną dziesiątą wielkości najlepszych, jakie mogły wyprodukować Stany
Zjednoczone. Wymienił pozornie cudowną taśmę magnetofonową i urządzenia na
podczerwień zapewniające doskonałe widzenie w nocy oraz „niezwykły, niewielki
generator, który go obsługiwał”. Twierdzi on, że niemiecka technologia
podczerwieni była tak zaawansowana, że według amerykańskich źródeł wojskowych „niemieckie samochody mogły jechać z dowolną prędkością w całkowitym zaciemnieniu, widząc jasne obiekty na dwieście metrów przed nimi. Czołgi z tym urządzeniem mogły
wykryć cele 2 km dalej. Ta technologia umożliwiała niemieckim strzelcom
strzelanie do człowieka w całkowitej ciemności. ... Zwiększył prąd ze zwykłej
baterii latarki do 15 000 woltów. Przed tymi odkryciami Amerykanie nie mieli
pojęcia, że te przedmioty w ogóle istnieją, nie mówiąc już o tym, jak je zaprojektować lub wyprodukować.
Walker
wymienił szereg elementów elektronicznych, w tym niezwykłe kondensatory, które
amerykańskim naukowcom wydawały się magiczne, produkcję dużych arkuszy
syntetycznej miki, która była ważna dla wielu procesów produkcyjnych i której
Amerykanie nigdy nie byli w stanie wyprodukować w żadnym rozmiarze, ale które
natychmiast zwiększyły amerykańską produkcję zimnej stali o 1000%. Niemcy
dopracowali do perfekcji proces wytłaczania metalu na zimno, czego Amerykanie
również nigdy nie mogli zrobić, a który pozwolił teraz amerykańskim producentom
na dziesięciokrotne zwiększenie szybkości produkcji wielu przedmiotów. Walker
stwierdził, że szef jednostki łączności wojskowej powiedział mu, że ta jedna
„tajemnica wojenna” całkowicie zrewolucjonizuje dziesiątki amerykańskich
zakładów przemysłu metalurgicznego.
Walker
stwierdził dalej, że „w przypadku tekstyliów kolekcja tajemnic wojennych
przyniosła tak wiele rewelacji, że amerykańscy fachowcy od tekstyliów mają
trochę zawrotów głowy”. Relacjonuje odnalezienie niemieckiej maszyny do tkania
sztucznego jedwabiu („odkrytej” przez przeczesujący Niemcy amerykański zespół
maszyn dziewiarskich), która zwiększa produkcję o 150%. Były krosna produkujące
bezszwowe wyroby pończosznicze dla pań, maszyny do wyrobu igieł tekstylnych, o
których amerykańskie firmy nigdy nie marzyły, opatentowany sposób oddzielania
wełny od owczej skóry, pozostawiający idealną powierzchnię skóry.
Źródła
Walkera powiedziały mu: „… ze wszystkich tajemnic przemysłowych, być może
największa gratka pochodziła z laboratoriów i zakładów wielkiego kartelu
niemieckiego, IG Farbenindustrie. Twierdzi się, że nigdy wcześniej nie było
takiego magazynu tajnych informacji. Obejmuje paliwa płynne i stałe,
metalurgię, kauczuk syntetyczny, tekstylia, chemikalia, tworzywa sztuczne,
leki, barwniki. Jeden z amerykańskich autorytetów ds. barwników oświadczył:
„Zawiera know-how produkcyjny i tajne receptury ponad pięćdziesięciu tysięcy
barwników. Wiele z nich jest szybszych i lepszych niż nasze. Wiele z nich to
kolory, których nigdy nie byliśmy w stanie wyprodukować od co najmniej
dziesięciu lat."
W
jednym ze swoich doskonale udokumentowanych artykułów Daniel Michaels napisał:
„Jeden
z największych zbiorów tajnych informacji zebranych przez aliantów pochodził z
laboratoriów i zakładów IG Farben, konsorcjum z bliskimi powiązaniami
amerykańskimi, które miało prawie całkowity monopol na produkcję chemiczną. Chemia
była oczywiście podstawą do stworzenia większości syntetyków. Ogromny budynek
IG Farben we Frankfurcie, w którym przechowywano dokumentację o nieoszacowanej
wartości, został „cudownie" oszczędzony podczas orgii bombowej podczas II
wojny światowej, co dowodzi, że większa dokładność bombardowania była możliwa,
gdyby alianci sobie tego życzyli. Podziemia budynku IG Farben zawierały tajemne
informacje przemysłowe dotyczące między innymi paliw płynnych i stałych,
metalurgii, kauczuku syntetycznego, tekstyliów, chemikaliów, tworzyw
sztucznych, leków i barwników. Kilku oficerów armii amerykańskiej
stacjonujących po wojnie w budynku IG Farben stwierdziło, że wartość
skonfiskowanych akt będzie (tylko z tego źródła) wystarczająca na sfinansowanie
wojny”.
Michaels
zauważył również, że wśród wielkich odkryć lotniczych znalazły się „artykuły
opisujące zmienną geometrię skrzydeł i dostarczające istotnych danych z tunelu
aerodynamicznego, które wyraźnie wykazały, że samolot o zmiennej geometrii
skrzydeł ma lepsze właściwości prędkości, zbliżone do prędkości dźwięku. Dane
te były pierwszymi w swoim rodzaju. Schairer (inżynier Boeinga) szybko napisał
do swoich współpracowników Boeinga, aby przerwać prace nad samolotem
transonicznym Mach 1 z prostym skrzydłem, który zaprojektowali, informując ich
o swoim znalezisku. Zmikrofilmował dane i wykorzystał je, gdy wrócił do
Seattle, aby zaprojektować B-47, pierwszy amerykański bombowiec tego rodzaju.
Walker
kontynuuje: „W kwestiach żywności, medycyny i dziedzin sztuki wojskowej znaleziska
zespołów poszukiwawczych były nie mniej imponujące. A w lotnictwie i pociskach
kierowanych okazały się wręcz alarmujące. … Niemcy odkryli sposób na
sterylizację soków owocowych bez podgrzewania. Pasteryzacja mleka za pomocą
ultrafioletu zawsze zawiodła w innych krajach, ale Niemcy odkryli, jak to
zrobić…” Jego źródła powiedziały mu, że Niemcy wynaleźli maszynę do ciągłego
wytwarzania masła, co Amerykanie zawsze chcieli, ale nie mogli wymyślić, jak to
zrobić. Prototypy maszyny zostały natychmiast skonfiskowane i wysłane do
amerykańskich firm mleczarskich. Niemcy wynaleźli niezwykłe nowe sposoby
konserwowania żywności, a klimatyzacja i odzyskiwanie wody były tak skuteczne,
że „niemieckie okręty podwodne mogły podróżować z Niemiec na Pacyfik, operować
tam przez dwa miesiące, a następnie wracać do Niemiec bez konieczności
zaopatrywania się w świeżą wodę przez załogę."
Walker
mówi nam również, że chirurg armii amerykańskiej twierdził, że niemieckie
sekrety medyczne, z których wiele było zaskakujących i rewolucyjnych, ocaliłyby
amerykańskiej medycynie „lata badań” nad aparaturą obejmującą proces produkcji
syntetycznego osocza krwi na skalę komercyjną i substytuty zarówno dla płynów z
krwi, jak i adrenaliny. Były to również obszary, w których Amerykanie próbowali
przez lata i zawiedli, ale Walker następnie zapiał: „Dzisiaj mamy tajemnicę
produkcji”. I nie zapominajmy, że Amerykanie nazwali je „tajemnicami
wojennymi”, co w jakiś sposób usprawiedliwiało ich kradzież.
Niemcy
opracowali również metody ożywiania ciał w przypadkach całkowitego zastoju
serca i ustania oddychania. Walker zauważa, że „przed końcem naszej wojny z
Japonią ta metoda została przyjęta jako leczenie do
stosowania przez wszystkie amerykańskie służby ratownictwa
powietrzno-morskiego, i jest to dziś powszechnie akceptowane przez medycynę”.
Podobnie Niemcy odkryli już medyczne znaczenie ujemnie zjonizowanego powietrza
i metody jego wytwarzania.
Walker
dalej mówi nam: „Ale największe znaczenie dla przyszłości miały niemieckie
tajemnice w lotnictwie i różnych typach pocisków. Rakieta V-2, która
zbombardowała Londyn, donosi publikacja Army Air Force, była tylko zabawką w
porównaniu z tym, co Niemcy mieli w zanadrzu. Kiedy wojna się skończyła, teraz
wiemy, mieli 138 typów pocisków kierowanych na różnych etapach produkcji lub
rozwoju, wykorzystujących każdy znany rodzaj zdalnego sterowania i
bezpieczników: radio, radar, drut, fala ciągła, akustyka, podczerwień, wiązki
światła i magnetyka - aby wymienić tylko niektóre, a odnośnie napędu wszystkie
metody napędu odrzutowego dla prędkości poddźwiękowych lub naddźwiękowych.
Napęd odrzutowy był nawet stosowany w lotach helikopterów na końcach łopat
wirnika, gdzie paliwo eksplodowało, wprowadzając w ruch wirujący ostrza wokół
siebie jak zraszacz do trawnika lub wiatraczek”. Dalej wspomina o
naddźwiękowych rakietach o prędkości prawie 6000 mil na godzinę o zasięgu
międzykontynentalnym, które mogą dotrzeć do Nowego Jorku z Niemiec w około 40
minut. Mówi nam: „Nic dziwnego, że dziś eksperci Sił Powietrznych Armii oświadczają
publicznie, że w sile rakietowej i pociskach kierowanych Niemcy wyprzedzili nas
o co najmniej dziesięć lat”.
Walker
uzupełnia swój artykuł przykładami tego, jak „amerykańska opinia publiczna”,
tj. amerykańskie firmy „zjadają” wszystkie te informacje, setkami tysięcy próśb
o dokumenty w każdej możliwej komercyjnej aplikacji. Amerykańskie firmy, takie
jak Bendix, Pillsbury, Pioneer, Pacific Mills, poprosiły o niemiecki patent i
informacje o przetwarzaniu gramofonów, metodach produkcji mąki i chleba,
środkach odstraszających owady, odpornych na zagniecenia wykończeniach do
przędzonego sztucznego jedwabiu. I oczywiście Polaroid, wielka amerykańska
firma produkująca aparaty fotograficzne, uzyskała wszystkie swoje informacje z
wykorzystywania niemieckich dokumentów fotograficznych i optycznych, podobnie
jak Kodak po I wojnie światowej, bez których firma byłaby niczym.
Chciałbym
tutaj zauważyć, że widziałem kilka twierdzeń, iż październikowy numer Harper's
z października 1946 roku jest publicznie niedostępny w formie drukowanej.
Twierdzą, że nawet w bibliotekach lub innych zbiorach, które zawierają
wszystkie wydania Harper's od początku, tego jednego wydania brakuje. Nie
zbadałem sprawy i nie mogę potwierdzić prawdziwości roszczenia. Ten artykuł
jest dostępny online w Harper's za opłatą, jeśli znasz tytuł i datę publikacji.
Problem polega oczywiście na tym, że żyje niewiele osób, które wiedziałyby o
istnieniu tego artykułu, a jeszcze mniej potrafiłoby określić dokładny tytuł
lub datę publikacji.
Walker
mówi nam, że amerykańskie firmy uważają, że poszukiwania są tak dobre, że
„Kierownictwo firmy praktycznie parkuje na progu OTS, chcąc jako pierwsi zdobyć
konkretny raport dotyczący publikacji. Niektóre informacje są tak cenne, że
można je uzyskać w ciągu jednego dnia i wyprzedzić konkurenta, co może być
warte tysiące dolarów”. Wielu dyrektorów twierdziło, że niemieckie informacje
były warte miliony, a nawet dziesiątki milionów dla ich firmy, a wszystkie
zainteresowane strony ostatecznie zgodziły się, że cała skarbnica skradzionej
własności intelektualnej z Niemiec była warta co najmniej 10 miliardów dolarów
w 1945 roku.
W
swojej książce Friedrich George napisał:
„Oczywiście
niemożliwe jest dokładne określenie, jak bardzo konfiskata, sprzedaż i
przemysłowe wykorzystanie niemieckich patentów wzbogaciły Stany Zjednoczone i
Izrael w dolarach. Prof. John Gimbel w swojej książce Science, Technology and
Reparations: Exploitation and Reparations: Grabież w powojennych Niemczech
szacuje, że „odszkodowania intelektualne" podjęte przez same Stany
Zjednoczone i Wielką Brytanię wyniosły około 10 miliardów dolarów. W 1952 r.
wydawca Herbert Grabert zaryzykował szacunkową wartość 30 miliardów. W
przeliczeniu na dolary z 2008 r. szacunki te wyniosą setki miliardów. Gdyby
wzięto pod uwagę również łupy zdobyte przez Związek Radziecki, suma
prawdopodobnie zbliżyłaby się do 1 biliona dolarów. Wstrzyknięcie tej kwoty do
gospodarki Stanów Zjednoczonych na przestrzeni lat łatwo wyjaśnia powojenny
dobrobyt Stanów Zjednoczonych.
Powyższy
ostatni komentarz George'a powinien być wygrawerowany na zewnętrznej okładce
każdego amerykańskiego podręcznika historii i ekonomii. Jak zobaczymy później,
ten krótki okres prosperity Stanów Zjednoczonych - który trwał zaledwie około
40 lat i był odpowiedzialny za powstanie amerykańskiej klasy średniej - wynikał
z dwóch rzeczy. Jedną z nich była masowa kradzież całego IP najbardziej
twórczego naukowo narodu na świecie, a drugim socjalistyczny kontrakt pracy
ustanowiony, aby zapobiec temu, co prawie na pewno byłoby popularną rewolucją w
USA.
Daniel
W. Michaels napisał na ten temat serię pouczających i doskonale udokumentowanych
artykułów, jeden zatytułowany „Wielki napad na patenty”, który jest pełen
szczegółów i tła historycznego. (21) (21a) (21b) (21c) (21d) (21e) (21f) Michaels był przez dziesięciolecia zatrudniony
jako tłumacz języka niemieckiego w Departamencie Obrony Stanów Zjednoczonych i
Centrum Wywiadu Morskiego Marynarki Wojennej i ma wiele osobistych doświadczeń
co do rozmiarów tej kradzieży. John Gimbel napisał również traktat zatytułowany
„Nauka, technologia i reparacje. Eksploatacja i plądrowanie w powojennych
Niemczech”, opublikowany przez Stanford University Press w 1990 roku.
Michaels
zaczyna od stwierdzenia: „Amerykańska duma jest całkiem do przyjęcia, aby
przyznać, że imigranci przyczynili się do naszego dobrobytu i wielkości. Trochę
trudniej jest przełknąć, że znaczna część naszej naukowej przewagi i dobrobytu
pochodzi z prostego przejmowania niemieckich patentów i wynalazków po I wojnie
światowej, a jeszcze bardziej po II wojnie światowej”. Zauważa, że najbardziej twórczy okres w historii świata mógł mieć miejsce w
Niemczech w latach 1932-1945 i że to kradzież tych niemieckich badań naukowych napędzała powojenny boom
technologiczny w Ameryce. To właśnie rozporządzenie wykonawcze
Trumana 9604 – które, jak zauważa, było również znane jako „Licencja na
kradzież” – stanowiło to, co być może było największym rabunkiem w historii
świata - kradzieżą całej niemieckiej własności intelektualnej, produktów,
procesów i patentów istniejących do tego czasu.
Stany
Zjednoczone robią dziś wielki pokaz ochrony własności intelektualnej,
jednocześnie odrzucając wszelkie przeszłe lub obecne wysiłki zmierzające do
uzyskania za pomocą tajnych lub nieuczciwych środków własności intelektualnej
innych narodów, desperacko nalegając, aby ich szpiegostwo i inne wysiłki
dotyczyły tylko „terroryzmu” lub kwestii bezpieczeństwa narodowego. Te
zaprzeczenia można łatwo odrzucić jako jawne kłamstwa w obliczu tych rewelacji
i późniejszego Projektu Echelon. Zarządzenie Trumana 9604 przewidywało
przejęcie „informacji naukowych i przemysłowych, w tym wszelkich informacji
dotyczących procesów naukowych, przemysłowych i technologicznych, wynalazków,
metod, urządzeń, ulepszeń i postępów” odkrytych w Niemczech oraz „niezależnie
od ich pochodzenia”.
Michaels
ponownie:
„Kradzież
własności intelektualnej nie jest niczym nowym, ale zakres i bezwzględność
tego, co supermocarstwa „pretendujące” zrobiły w Niemczech w latach 1945-1948,
były bezprecedensowe, jeżeli chodzi o wynalazki i znaki towarowe. Niemcom,
którzy nie zgłaszali się w celu poinformowania sił okupacyjnych USA o istnieniu
i lokalizacji takich zapisów, groziło więzienie, kary, a nawet groźba śmierci
za „niedostateczne zgłoszenie”.
Po
zakończeniu II wojny światowej elita Ameryki zdecydowała, że Stany Zjednoczone nie popadną w stan przedwojennej depresji, ale raczej ożywią swoją gospodarkę i będą miały pierwszorzędny establishment
wojskowy i przemysłowy. W tym celu zaawansowany niemiecki sprzęt wojskowy, tajemnice lotnicze i przemysłowe zostałyby
po prostu skonfiskowane i przeszczepione w Ameryce… na nowo wynalezione i
oznaczone jako „Made in the USA”. Aby zapewnić aliantom niezwyciężoną przewagę
w korzystaniu z patentów, Niemcom zabroniono nawet używania lub odwoływania się
do własnych wynalazków po ich konfiskacie. Niemiecki Urząd Patentowy został
zamknięty przez aliantów i (kiedy został ponownie otwarty) pierwszy
przydzielony numer to 800 000, co wskazuje, że alianci zrabowali około 800 000
oryginalnych patentów”.
Oczywiście
tego rodzaju kradzieże zawsze były sprzeczne z prawem międzynarodowym. Gimbel
zauważył w swojej książce, że „Jeśli chodzi o legalność amerykańskich konfiskat
niemieckiego mienia, William G. Downey, szef oddziału prawa międzynarodowego
armii w biurze sędziego rzecznika generalnego, obszernie cytując przepisy
konwencji haskiej dotyczące zajmowania prywatnego mienia wroga, napisał: „Jest
ogólnie uznaną zasadą międzynarodowego prawa wojennego, że własność prywatna
wroga nie może być zajęta, chyba że jest podatna na bezpośrednie użycie
wojskowe. Armia okupacyjna może tylko przejąć w posiadanie… własność należącą
do państwa”. Ale - jak widzieliśmy w wielu innych przypadkach - ani prawo
krajowe, ani międzynarodowe nie powstrzymały rządu USA od jakiegokolwiek
działania, które zdecydowało się podjąć.
Artykuł
Michaelsa cytowany w następujący sposób ze wspomnień Konrada Adenauera,
pierwszego kanclerza NRF:
„Pod
koniec 1948 r. dyrektor amerykańskiego biura służb technicznych, pan John
Green, przekazał prasie sprawozdanie ze swojej działalności, która dotyczyła
eksploatacji niemieckich patentów i tajemnic przemysłowych. Według
amerykańskiego eksperta, patenty należące dawniej do IG Farben dały
amerykańskiemu przemysłowi chemicznemu przewagę na co najmniej 10 lat. Szkody
wyrządzone w ten sposób niemieckiej gospodarce są ogromne i nie da się ich
oszacować w liczbach. Niemieckie patenty nie mogą być chronione, ponieważ
Niemcy nie są członkiem Związku Patentowego. Wielka Brytania zadeklarowała, że będzie szanować niemieckie wynalazki niezależnie od tego, co powie
traktat pokojowy. Ale Ameryka odmówiła wydania takiej deklaracji. Dlatego
niemieccy wynalazcy nie mają możliwości wykorzystania własnych wynalazków. To
poważnie hamuje rozwój gospodarczy Niemiec”.
Komentarze
Adenauera o „hamowaniu rozwoju gospodarczego Niemiec” były w najlepszym razie
rażącym niedopowiedzeniem. Ponieważ niemiecka gospodarka była po wojnie
zrujnowana, bez wystarczających środków nawet na natychmiastową odbudowę
podstawowej infrastruktury, nowe badania i rozwój nie były priorytetem. Niemcy
były pozbawione wszelkiej dotychczasowej własności intelektualnej, jaka
istniała do tego momentu, i przez celowe wykluczenie z Międzynarodowego Związku
Patentowego nie mogły opatentować ani wykorzystywać żadnych nowych odkryć.
Wszystkie nowe niemieckie wynalazki lub odkrycia naukowe zostały po prostu
skonfiskowane przez Stany Zjednoczone, a dzięki masowej i przytłaczającej
infiltracji amerykańskiego Projektu Echelon amerykańskie szpiegostwo prawie na
pewno odkryłoby i przejęłoby wszelkie niemieckie wynalazki, niezależnie od
tego, jak starannie były chronione. Co więcej, Niemcy zostały już pozbawione
wszystkich najlepszych umysłów naukowych, albo przez przymusową deportację do
USA, albo przez rozproszenie na całym świecie.
Prawie
dziesięć lat później Adenauer wciąż domagał się od ówczesnego prezydenta USA
Eisenhowera rozwiązania kwestii amerykańskiej konfiskaty niemieckich patentów i
znaków towarowych. Eisenhower najwyraźniej zapewnił Adenauera, że żadne dalsze niemieckie prawa własności intelektualnej
ani inne aktywa nie zostaną skonfiskowane, a restytucja skradzionych
niemieckich aktywów własności intelektualnej „zostanie rozważona” w
przyszłości. Do 2016 r. ta „data restytucji” jeszcze nie nadeszła. Ale mniej
więcej w tym czasie, co najmniej dziesięć lat po zakończeniu wojny, w maju
1955, Amerykanie, „świadomi niestosowności związanych z przejmowaniem
niemieckich tajemnic przemysłowych”, zmusili Niemcy do podpisania „Porozumienia
paryskiego” aby „zrzekli się wszelkich roszczeń lub sprzeciwów wobec działań
alianckich w czasie okupacji”. Tak zwana „umowa” głosiła:
„Rząd
federalny [niemiecki] nie będzie w przyszłości sprzeciwiał się środkom, które
zostały lub zostaną podjęte w odniesieniu do niemieckiego majątku zagranicznego
lub innego mienia, zajętego w celu naprawienia lub restytucji, lub w wyniku
stanu wojny lub na podstawie umów zawartych lub do zawarcia przez Trzy
Mocarstwa z jakimikolwiek innymi krajami sprzymierzonymi, krajami neutralnymi
lub byłymi sojusznikami Niemiec”.
George
napisał: „Z powyższego postanowienia jasno wynika, że alianci, głównie Stany Zjednoczone, nadal zachowują prawo do monitorowania niemieckiego przemysłu za pomocą programu podsłuchowego „Echelon” i innych agencji wywiadowczych, między innymi dla odbiorców z USA i Izraela."
Zacofana Ameryka
Jak
pisałem obszernie w innym miejscu i - jak zauważa Michaels w swoim artykule -
Stany Zjednoczone nigdy nie były wielkim pretendentem, a tym bardziej liderem,
w jakiejkolwiek innowacji naukowej lub przemysłowej, produkując głównie dobra
konsumpcyjne niskiej jakości, które rzadko dorównywały nawet średniej innych
krajów uprzemysłowionych i nigdy nie dorównywały najlepszym. Wielu Amerykanów
sprzeciwi się tej kategoryzacji, ale okazuje się, że jest to prawda możliwa do
udokumentowania i nie cierpiąca z powodu braku twardych dowodów. Produkcja
wojenna w USA była godna uwagi ze względu na wielkość, podobnie jak towary
konsumpcyjne w okresie przed- i powojennym, ale towary amerykańskie nigdy nie
wyróżniały się jakością - z wyjątkiem umysłów Amerykanów. Michaels zauważył
też, że nawet w czasie wojny Amerykanie nie produkowali niczego godnego
podziwu, a nawet uwagi. Maszyna propagandowa tak przepisała historyczny zapis
USA, że praktycznie żaden Amerykanin nie zdaje sobie sprawy z mdłych i
przytłaczających prawd własnego narodu, z których większość została ostatecznie
zainfekowana inspirowanym Disneyem, szowinistycznym bełkotem o amerykańskiej
wyższości, wspieranym przez prawdziwie legendarny poziom ignorancji. Więcej o tym
później.
W
innym miejscu opisałem, że amerykańskie samochody były projektowane i
sprzedawane przede wszystkim jako modne akcesoria, a nie maszyny transportowe,
a ich samoloty i inne machiny wojenne cierpiały z powodu tych samych źle
ukierunkowanych priorytetów i ogólnego braku umiejętności. Jednym z przykładów,
które podałem, był „słynny na całym świecie” (dla Amerykanów)
północnoamerykański myśliwiec P-51 Mustang, który „w pojedynkę ocalił całą
Europę” (w umysłach Amerykanów) i „jest powszechnie uważany (przez Amerykanów)
jako najlepszy tłokowy samolot myśliwski wszech czasów”. Przypomnijmy, że
oryginalnym oznaczeniem tego samolotu był XP-78, nazwa, o której prawie nikt
nigdy nie słyszał i nie bez powodu. Osiągi samolotu były co najmniej
rozczarowujące, a dzięki amerykańskim silnikom Allison nie był bardziej
przydatny w czasie wojny niż kosiarka do trawy. Dopiero doposażenie tego
samolotu w brytyjski silnik Rolls-Royce Merlin dało mu wystarczającą prędkość i
zasięg, aby był użyteczny, ale oryginalna wersja amerykańska nie znalazłaby się
na liście 500 najlepszych przykładów przedwojennej amerykańskiej pomysłowości i
innowacyjności, a także amerykańskiego szowinizmu i rewizjonizmu historycznego.
W
międzyczasie, wbrew żarliwemu przekonaniu praktycznie wszystkich Amerykanów,
mogliśmy odnotować obserwacje Michaelsa, że niemieccy naukowcy wykonali większość podstawowych prac
związanych z cywilnymi powojennymi technologiami
przemysłowymi. Jako jeden z przykładów zauważa on, że Niemcy „cieszyli się kolorową telewizją i
kolorową fotografią dziesięć lat przed tym, zanim amerykańska publiczność mogła
kupić swoje pierwsze czarno-białe zestawy”, a była to tylko jedna z wielu
dziesiątek wynalazków, które Amerykanie teraz w niewytłumaczalny sposób
przypisują sobie. Niemieccy naukowcy opracowali elektroniczne zegarki kwarcowe,
technologię tranzystorową i półprzewodnikową, pierwsze programowalne komputery,
przemysłową produkcję układów scalonych, procesy wytwarzania wyrobów
syntetycznych, w tym paliw i smarów, syntetyczną mikę do produkcji stali,
syntetyczne szafiry i inne kamienie szlachetne i wiele więcej. Jednym z godnych
uwagi wyników było to, że to właśnie z tych kradzieży i późniejszych kradzieży
w ramach programu Echelon Stany Zjednoczone objęły prowadzenie w produkcji
półprzewodników. Bez masowych kradzieży niemieckich odkryć, nasz dzisiejszy
świat wyglądałby zupełnie inaczej, a firmy takie jak Intel prawdopodobnie by
nie istniały.
Inną
ważną kwestią jest ten cytat z artykułu Michaelsa, odnoszący się do nagród
Nobla, z których Amerykanie są dziś w sposób nieuzasadniony dumni:
„Nawet
w czasie wojny Stany Zjednoczone nie były szczególnie znane z wielkich
przełomów w czystej nauce lub innowacyjnych technologiach. Narodowa Fundacja
Nauki ostro zwróciła uwagę rządu na ten deficyt amerykańskich zdolności w
raporcie z 1946 r., wskazując między innymi, że do tej pory Stany Zjednoczone
miały tylko czterech laureatów Nagrody Nobla w dziedzinie chemii w porównaniu z
37 laureatami w Europie, ośmiu amerykańskich laureatów w dziedzinie fizyki do
39 w Europie i sześciu w medycynie, do 37 w Europie, które przyznano Niemcom i
Austriakom”.
I
to jest prawda o amerykańskich innowacjach i odkryciach naukowych. To wyłącznie
z powodu masowej kradzieży niemieckiej własności intelektualnej, produktów i
procesów po obu wojnach światowych oraz jednoczesnego odmowy Niemcom
wykorzystania i uznania ich własnych wynalazków, odkrycia i nagrody Nobla
zaczęły napływać do Ameryki. A gdyby tego było mało, praktycznie wszystkie te
odkrycia i nagrody nie zostały dokonane ani przyznane „Amerykanom”, ale
niemieckim i innym naukowcom, którzy przymusowo wyemigrowali do Stanów
Zjednoczonych po drugiej wojnie. Jak zauważyłem w innym miejscu, istnieje
pokaźna dokumentacja z wielu badań, że nawet dzisiaj ponad 75% wszystkich
odkryć i patentów jest zasługą chińskich, indyjskich i niemieckich naukowców
mieszkających w USA. „Amerykanie”, kimkolwiek są, nadal nie wykazują żadnych
innowacyjnych zdolności - nic się nie zmieniło w ciągu ostatnich 100 lat.
Wyniki i następstwa spinacza
Po
tej ogromnej kradzieży i orgii grabieży, powojenne Niemcy musiały od nowa
wymyślać swój świat. W obliczu wymuszonej światowej utraty naukowców, techników
i rzemieślników poprzez rozproszenie i śmierć, jedyną użyteczną wiedzą, jaka
pozostała w kraju, była ta, która pozostała we wspomnieniach tych niewielu
naukowców, którzy wciąż przebywali w kraju. Co więcej, po wojnie Niemcy
podlegały surowym ograniczeniom w zakresie badań, rozwoju, patentów i
marketingu. Gdy wszystkie niemieckie powojenne wynalazki zostały doraźnie
skonfiskowane i opatentowane głównie przez firmy amerykańskie, głównie dzięki
szpiegostwu sponsorowanemu przez rząd USA, badania w Niemczech - jak można było
się spodziewać - utkwiły niemal w martwym punkcie. Ponieważ Niemcy nie miały
możliwości finansowania badań długoterminowych, a w każdym razie były
pozbawione wszelkiej przyszłej korzyści z wyników takich badań, nie możemy się
dziwić pewnemu opóźnieniu w entuzjazmie. Następnie, aby wbić ostatni gwóźdź do
trumny, rząd USA zaoferował atrakcyjne możliwości badawcze wszystkim
kompetentnym niemieckim naukowcom, w tym nowym absolwentom, co spowodowało
zalew najlepszych niemieckich umysłów emigrujących do USA w poszukiwaniu
możliwości. Project Paperclip w końcu zaprzestał ostentacyjnej publicznej
kontynuacji po gorzkim proteście Niemiec Zachodnich, że te amerykańskie
programy – Paperclip i Echelon – „pozbawiły Niemcy wszystkich ich umiejętności
naukowych”.
Gdyby
nie Operacja Paperclip i sprowadzenie kilkudziesięciu tysięcy niemieckich i
japońskich naukowców, USA prawdopodobnie nie przejęłyby przewodnictwa w rozwoju
czegokolwiek. Tylko dzięki połączeniu tych wszystkich sił, Stany Zjednoczone
prosperowały w rozwoju naukowym po wojnie i tylko te wcześniejsze wydarzenia
spowodowały, że wielka zmiana Nagród Nobla nagle została przyznana tak zwanym
„Amerykanom”. Bez tej masowej, wskutek zrzeczenia się praw własności
intelektualnej, patentów i know-how, kradzieży milionów książek i dokumentów
stanowiących cały historyczny zapis niemieckich wynalazków oraz przymusowego
transferu dziesiątek tysięcy najbardziej kompetentnych naukowców, Stany
Zjednoczone byłyby niczym. Dla dzisiejszych Amerykanów narzekanie na kradzież amerykańskich
tajemnic handlowych lub kopiowanie amerykańskich praw własności intelektualnej
jest hipokryzją tak nieprzyzwoitą, że uzasadnia karę śmierci.
Operacja
Spinacz tak naprawdę nigdy się nie skończyła, w żadnej formie. Nawet dzisiaj
imigracja naukowa jest małym, ale skoncentrowanym obszarem kolonizacji
gospodarczej praktykowanej przez USA, drapieżnej polityki imigracyjnej
istniejącej od końca II wojny światowej, mającej na celu odessanie i skupienie
najlepszych i najzdolniejszych ludzi – i gotówki – z obu rozwiniętych i
rozwijających się narodów. Programy przedstawione w hojnych humanistycznych
kategoriach, tak naprawdę funkcjonują jako kolejne narzędzie kolonizacji.
Naukowcy
i badacze brylujący wśród krajów zachodnich mogą nie przynosić żadnych korzyści
ani strat netto dla żadnego kraju, ale wyłożenie czerwonego dywanu przed
błyskotliwymi i bogatymi w krajach rozwijających się nie jest ani przypadkowe,
ani dobroczynne i pociąga za sobą wielkie straty dla tych narodów, ponieważ ich
najmniej stać na ten odpływ. Może być prawdą, że wielu z tych migrantów miałoby
niewielkie możliwości kontynuowania badań lub innej pracy w swoich krajach
ojczystych, ale fakt ten służy jedynie jako iluzja maskująca większą
rzeczywistość. Ta emigracja na zawsze usuwa potencjalny wkład tych ludzi w
rozwój krajowy, jakkolwiek niewielki by on nie był, i trwale przenosi ten wkład
do Stanów Zjednoczonych, tym samym zwiększając – i służąc utrzymaniu –
dysproporcji dochodów między bogatymi i biednymi narodami. W rzeczywistości,
chociaż może być prawdą, że ci emigranci niewiele osiągnęliby w kraju, równie
prawdą jest, że bez nich Stany Zjednoczone również niewiele by osiągnęły, a
dysproporcja ekonomiczna nie zwiększyłaby się. Może być prawdą, że wielu
emigrantów do USA czuje wdzięczność za możliwość rozwoju kariery, ale to z
punktu widzenia amerykańskiego indywidualizmu, który ignoruje większe straty
społeczne.
Napis
na Statui Wolności w Nowym Jorku: „Daj mi swoich zmęczonych, biednych, twoje
skulone masy pragnące swobodnie oddychać, nieszczęsne śmieci waszego tętniącego
życiem brzegu” - to po prostu bzdura na rzecz dobrego samopoczucia dla kart
okolicznościowych Hallmark, które nigdy nie miały w sobie prawdy. Nie ma dziś
„nędznych śmieci” docierających do amerykańskich wybrzeży i nie było ich od
dawna. Mile widziani są tylko bogaci i utalentowani. Amerykanom wyprano mózgi,
aby uwierzyli, że ich kraj jest najbogatszy, ponieważ są najlepsi i
najbystrzejsi, ale to nigdy nie było prawdą. Przez tysiąclecia Chiny były
światowym liderem w wynalazkach, odkryciach i innowacjach, a ostatnio kraje
takie jak Niemcy i Japonia konsekwentnie przewyższały Stany Zjednoczone w
prawie każdej dziedzinie, z wyjątkiem broni wojennej i oszukańczej bankowości.
Jest faktem popartym przytłaczającą dokumentacją, że prawie wszystko, co USA
uważa za swoje, zostało komuś skradzione, a conie zostało skradzione, zostało
wymyślone przez ludzi wywiezionych do USA.
Zwycięzcą „Olimpiady Kopiowania” jest:
Jest
jeszcze jeden czynnik, który w znacznym stopniu przyczynił się do bogactwa
dzisiejszej Ameryki, który amerykańskie podręczniki historii wydają się
pomijać. Amerykański rząd i korporacje produkują dziś tomy propagandy
oskarżając Chiny o kopiowanie amerykańskich produktów lub pomysłów, o brak
szacunku dla amerykańskiego IP, ale Amerykanie nie są w stanie krytykować
nikogo za kopiowanie produktów lub kradzież IP, ponieważ przez 200 lat lub
więcej byli światowymi mistrzami kradzieży IP i piractwa produktowego.
Przez
większość istnienia narodu amerykańskiego firmy swobodnie i bez rekompensaty
kopiowały wszystko, co powstało w Europie. Nie tylko swobodnie kopiowali, ale
rząd USA wzniósł niemożliwie wysokie bariery celne przeciwko zagranicznym
produktom, tak że oryginały z Europy były zbyt drogie, by sprzedawać je w
Ameryce, podczas gdy producenci lokalnych kopii oczywiście kwitli. Rząd USA
często oferował bardzo wysokie nagrody – tak samo jak zarobki z kilku wcieleń
każdemu, kto potrafił ukraść i skopiować zagraniczną technologię, jak to miało
miejsce w przypadku maszyn tkackich, które przez stulecie były podstawą
brytyjskiego przemysłu. Kiedy wielki Amerykanin Thomas Jefferson był
ambasadorem USA we Francji, spiskował, aby ukraść i przemycić z Włoch szczep
„cudownego ryżu”, którego eksport i sprzedaż obcokrajowcom zakazano. Jefferson
był odważnym człowiekiem, ponieważ pomimo jego immunitetu dyplomatycznego
kradzież była karana śmiercią, gdyby został złapany. Tak było prawie ze
wszystkim. Wielu angielskich autorów rozpaczało nad sprzedażą swoich
popularnych dzieł pisanych w Stanach Zjednoczonych ze względu na przepisy
importowe i wysokie cła, ale podczas podróży do Ameryki byli bardziej niż
zaskoczeni, gdy odkryli, że ich książki są szeroko dostępne w księgarniach na całym
świecie. Kiedy Charles Dickens odkrył skalę piractwa swoich dzieł w Stanach
Zjednoczonych, napisał książkę potępiającą Amerykanów jako złodziei, która
została natychmiast spiratowana i wystawiona na sprzedaż w całych Stanach
Zjednoczonych.
Przez
większość 200 lat Stany Zjednoczone ignorowały własność intelektualną, patenty,
prawa autorskie jakiejkolwiek osoby lub firmy w każdym kraju. Dopiero
stosunkowo niedawno Amerykanie przestali kopiować, i to tylko dlatego, że
niewiele zostało do skopiowania. Ale teraz, gdy te amerykańskie firmy są
wreszcie w stanie tworzyć własne projekty i produkty, nagle „zdobyły się na
religię” i stały się świętoszkowato zaborcze, potępiając innych za dokładnie to
samo, co robili tak swobodnie przez tak długi czas. Amerykanie mają bardzo
wybiórcze wspomnienia, wykazujące wielką łatwość w zapominaniu o własnych
grzechach, ale nie mają widocznych problemów z pamiętaniem – i gadaniem – o
twoich. Pewien amerykański felietonista napisał, że gdyby to Europa lub Azja
wyprodukowały wszystkie te hollywoodzkie filmy, Stany Zjednoczone bardzo szybko
znalazłyby sposób na ich reprodukcję w domu bez płacenia tantiem lub uznawania
jakichkolwiek praw własności intelektualnej. Istnieje wiele dowodów na to, że
nawet dzisiaj Stany Zjednoczone będą swobodnie kopiować wszystko, czego
zapragną, jednocześnie ignorując roszczenia innych krajów do praw autorskich
lub patentów.
Stephen
Mihm napisał znakomitą książkę zatytułowaną „A Nation of Outlaws”(22) , w której szczegółowo omawia 200 lat
amerykańskich naruszeń patentów i praw autorskich oraz powszechną kradzież
własności intelektualnej. Wnikliwie rozpoznaje „szybką i luźną markę handlową”
jako po prostu etap w rozwoju narodu, etap, którego Stany Zjednoczone
doświadczyły w taki sam sposób, jak Japonia 30 lat temu, a Chiny robią to
dzisiaj. Dopiero moralistyczne chrześcijaństwo przenikające amerykańskie
społeczeństwo skłania Amerykanów do potępienia dzisiaj Chin za coś, co zrobili
tak chętnie nie tak wiele lat temu i co robią do dziś. W rzeczywistości Stany
Zjednoczone były zdecydowanie najbardziej bezczelnym złodziejem ze wszystkich
narodów w historii świata.
Jest
to kolejny z głównych powodów, dla których Stany Zjednoczone stały się bogatym
narodem – ponieważ przez ponad dwa stulecia kopiowały, kradły lub przejęły siłą
większość wynalazków, receptur, patentów i procesów na świecie, jednocześnie
odmawiając zezwolenia na import na jakichkolwiek rozsądnych lub uczciwych
warunkach, umożliwiając tym samym Ameryce i jej korporacjom prosperowanie
kosztem świata. Nie ma z czego być dumnym, jeśli chodzi o wynalazczość czy
innowacyjność Ameryki. Niewielu Amerykanów jest dziś świadomych tej części
historii ich narodu, ponieważ większość sprawców już nie żyje, a ich
podręczniki historii zostały ładnie odkażone – oczyszczone ze wszystkich faktów
dotyczących piractwa, przymusowej kradzieży i brudnych sztuczek, które są tak
ważną częścią amerykańskiego dziedzictwa.
Amerykańskie
media nieustannie oskarżają Chińczyków o używanie kopiowanego lub
nielicencjonowanego amerykańskiego oprogramowania, ale chociaż niektóre
twierdzenia były bez wątpienia uzasadnione, obraz Ameryki jako siedliska
moralności, podczas gdy reszta świata składa się ze złodziei, jest oczywiście
fałszywy. Kopiowanie oprogramowania powstało w Stanach Zjednoczonych, a nie w
Chinach, i mogę zeznać, że nielicencjonowane oprogramowanie komercyjne zawsze
było szeroko stosowane przez korporacje i rządy w Ameryce Północnej. Microsoft
i wiele innych firm miało ten problem nawet w przypadku wielu oddziałów rządu
USA i wojska oraz amerykańskich korporacji różnej wielkości, które instalowały
dziesiątki tysięcy kopii nielicencjonowanego oprogramowania bez ponoszenia
opłat licencyjnych. Amerykańskie media ignorują te historie, woląc pisać o
Chinach. Jako jeden z wielu przykładów, w listopadzie 2013 r. amerykańska firma
Apptricity planowała pozwać rząd USA o prawie 250 milionów dolarów za
nielicencjonowane kopiowanie i instalację oprogramowania firmy. Apptricity
dostarcza armii amerykańskiej oprogramowanie logistyczne służące do śledzenia
lokalizacji żołnierzy i misje transportowych.(23) Opłaty licencyjne wynoszą 1,35 miliona
dolarów za instalację na każdym serwerze i kolejne 5000 dolarów za komputer
korzystający z oprogramowania. Ale wygląda na to, że rząd USA zainstalował to
oprogramowanie na prawie 100 serwerach i prawie 10 000 pojedynczych
komputerach, nie informując o tym firmy i nie płacąc niezbędnych opłat
licencyjnych, i robił to od ponad dziesięciu lat. Całkowita strata firmy w
samych opłatach wyniosła prawie 250 milionów dolarów. Według firmy „Jak w każdym
innym znanym temacie, amerykańskie deklaracje wyższości moralnej są tylko
hipokryzją”. Co jeszcze można powiedzieć?
Co więcej, Amerykanie nie wstydzą się
przypisywać sobie zasług za cudze wynalazki. Istnieją setki przykładów, z
których aktualnym jest wojskowy samolot stealth, z którego Amerykanie są tak
najwyraźniej dumni i do którego wielokrotnie odwołują się jako dowód ich
wyjątkowych zdolności innowacyjnych. Ale technologia stealth to jeszcze jedna
rzecz, którą ukradli Amerykanie - w tym przypadku z Niemiec. Pod koniec II
wojny światowej wojska amerykańskie przybyły do Berlina
na długo
przed innymi siłami
alianckimi i nie tracąc
czasu plądrowały kraj ze wszystkich tajemnic handlowych i
wojskowych. Zanim alianci przybyli do Berlina, wojsko i rząd USA spakowały i wysłały do domu ponad 1600 ton dokumentów dotyczących
nauki i fizyki, energii jądrowej,
niezliczonych patentów i
procesów
handlowych oraz badań
niemieckiego wojska nad technologią samolotów
stealth. Amerykańskie
samoloty stealth są dziś wirtualną kopią tego, co Niemcy
zaprojektowali i wynaleźli 70 lat temu, od kształtu i konfiguracji kadłuba, po
powłoki, rozmieszczenie silników, wszystko. Silniki są oczywiście nowoczesne i
inne, ale cała nauka i technologia oraz większość know-how została po prostu
skradziona z Niemiec.
Podobnie odrzutowiec F-86 Sabre został
zbudowany przy użyciu zasad projektowych wykradzionych z niemieckich badań
aerodynamicznych. To niemieckie IP, a nie amerykańska wynalazczość, pozwoliły
Amerykanom pochwalić się tym słynnym samolotem, który od lat utrzymuje światowe
rekordy prędkości. Ponadto znaczna część obecnej amerykańskiej technologii
lotniczej została zaczerpnięta z kanadyjskiego Avro Arrow, który był pierwszym
naddźwiękowym samolotem tego typu. Wielu Amerykanów dzisiaj twierdzi, że część
tej technologii była amerykańska, ale prawda jest taka, że Kanadyjczycy w tamtym czasie nie mieli tuneli aerodynamicznych i
zakontraktowali testy aerodynamiczne w USA, po czym Amerykanie skopiowali – i ukradli – wszystko.
Cały amerykański program kosmiczny wynikał
z informacji skradzionych z Niemiec oraz z powojennego importu tysięcy Niemców,
z których wielu było znanymi zbrodniarzami wojennymi. Werner von Braun i
niezliczeni ludzie tacy jak on, którzy wynaleźli całą niemiecką technologię
rakietową, zostali sprowadzeni do USA z całą swoją wiedzą o rakietach, aby
pomóc przenieść Amerykę w kosmos. Prawdą jest, że USA nigdy nie poradziłyby
sobie z żadnym z tych wyczynów bez technologii i know-how skradzionego z
Niemiec. Amerykańska wynalazczość to przede wszystkim szowinistyczny mit
stworzony przez amerykańską machinę propagandową.
Stany Zjednoczone zrobiły to samo z
Niemcami po I wojnie światowej. W ramach warunków kapitulacji określonych w
traktacie wersalskim, Niemcy zostały zmuszone do przekazania USA wszystkich
swoich patentów w każdej dziedzinie komercyjnej i wojskowej, od tkanin po
atramenty drukarskie, od rakiet i pocisków po czołgi i pojazdy. Wiele ze
wszystkiego, co Niemcy wiedzieli, projektowali, tworzyli do tego czasu, zostało
przekazane amerykańskim korporacjom wojskowym i handlowym. Niezliczone
niemieckie patenty, w tym tak powszechne jak Bayer Aspirin, zostały przejęte
przez Amerykanów. Jest to kopiowanie i kradzież – przy użyciu siły militarnej –
na wielką skalę, której nigdy wcześniej nie widział żaden kraj. Stany
Zjednoczone zrobiły to samo po upadku byłego Związku Radzieckiego, zbliżając
się do byłych sowieckich krajów satelickich jako towarzyszy broni w celu
grabieży wszystkiego, co jest dostępne, zwłaszcza wszystkiego, co ma wartość
militarną.
Przykładem z innej kategorii jest lek
przeciwwirusowy Tamiflu, kontrolujący rozprzestrzenianie się grypy,
opatentowany przez Hoffmana LaRoche. Aktywny składnik Tamiflu jest pozyskiwany
z anyżu gwiazdkowatego, który rósł tylko w Chinach i był tam używany przez
kilka tysięcy lat jako recepta TCM. Było wielu niezadowolonych ludzi z tym
patentem farmaceutycznym, ponieważ uznano, że skutecznie wkracza on do Chin,
kopiując chińskie lekarstwo i roszcząc sobie do niego prawa na całym świecie.
Tak samo było z efedryną, lekiem roślinnym, obecnie szeroko stosowanym w
leczeniu przeziębień, który był powszechny w Chinach od wielu stuleci i dopiero
niedawno wprowadzony na Zachód, ale teraz opatentowany przez zachodnie firmy
farmaceutyczne.
Coca-Cola, pierwotnie nazywana Kola Coca,
została wynaleziona ponad 140 lat temu w małym hiszpańskim miasteczku. (24)Twórcy receptury najlepiej sprzedającego
się na świecie napoju bezalkoholowego zostali oszukani, co do własności i
miliardów dolarów. Proces ten był wówczas dobrze strzeżoną tajemnicą i szybko
stał się produktem światowej sławy, wygrywającym dziesiątki międzynarodowych
złotych medali i innych nagród. Niestety, Bautista Aparici, jeden z założycieli
firmy, wziął udział w targach w Filadelfii i dał próbkę i krótki opis procesu
poznanemu Amerykaninowi, a niedługo później amerykański farmaceuta John
Pemberton zmienił nazwę na Coca - Cola i opatentował produkt i proces a rząd
USA odmawia uznania oryginalnego hiszpańskiego patentu. Oficjalna historia
głosi, że napój ten został „wynaleziony przez dr Johna Smitha Pembertona 8 maja
1886 r. w Atlancie w stanie Georgia” w USA i został nazwany Coca-Cola, ponieważ
w tym czasie zawierał ekstrakty z liści Coca i Kola, orzechów i że księgowy
firmy zmienił nazwę napoju, ponieważ sądził, że dwa „C” będą wyglądać lepiej w
reklamie. Nic z tego nie jest prawdą. Napój rzeczywiście zrobiono z orzechów
kola i liści koki, ale nowa nazwa była tanią próbą wyróżnienia się po tym, jak
Pemberton ukradł i opatentował oryginalną formułę. Wszystkie historie o tym,
jak Pemberton wymyślił tajną formułę Coca-Coli w swoim laboratorium, są
sfabrykowane nonsensem, a strona internetowa firmy jest sprytnie
zaprojektowana, aby odświeżyć wczesną historię napoju i uniknąć ujawnienia
prawdy. Magazyn Beverage World wydał specjalne wydanie upamiętniające setną
(amerykańską) rocznicę Coca-Coli, twierdząc, że Coca-Cola jest „całkowicie
amerykańskim produktem zrodzonym z solidnej idei, pielęgnowanej przez ostatnie
stulecie kreatywnym myśleniem i odważnym podejmowaniem decyzji, i zawsze dużo
dobrej, staromodnej, ciężkiej pracy. Tak właśnie powinno to być - po
amerykańsku”. Ale nie na dłuższą metę. Coca-Cola to tylko jeden z setek
produktów, które Amerykanie ukradli i opatentowali przy pełnej ochronie ich
sądów działających pod specyficznie amerykańską definicją „rządów prawa”.
Nike to kolejna znana amerykańska marka,
której przeszłość została powielona, oparta
na podobnym sposobie kradzieży IP, co Coca-Cola, i korzystająca w równym
stopniu z amerykańskiego rządu i wymiaru sprawiedliwości. Opublikowany szum
wokół Nike opowiada historię Billa Bowermana i Phila Knighta, którzy rozpoczęli
swoją historię od szmat do bogactwa, od sprzedaży butów sportowych z bagażnika
samochodu, ale ostatecznie zgromadzili miliardy przychodów, ponieważ byli
Amerykanami – innowacyjnymi, kreatywnymi, zaradnymi i przedsiębiorczymi. Ale w
rzeczywistości byli tylko złodziejami, którzy ukradli szalenie popularny
produkt japońskiej firmie i sprzedali go pod własną nazwą. Oto historia: Phil
Knight był biegaczem na Uniwersytecie w Oregonie, a jego trenerem był Bill
Bowerman, obaj szukali lepszej jakości butów do biegania. Knight był na
wycieczce po Japonii, szukając sposobu na uniknięcie pracy zarobkowej, kiedy
odkrył buty do biegania Onitsuka Tiger, produkt znacznie lepszy od wszystkiego,
co było wówczas dostępne w USA. Knight, bez widocznych referencji poza godną
zaufania śmiałością i pewną wiedzą na temat biegania, przedstawił się Onitsuce
jako przedstawiciel dużej amerykańskiej firmy, która zamierzała importować buty
sportowe i przekonał kierownictwo firmy, że jest legalny. Knight i Bowerman
pożyczyli trochę pieniędzy i złożyli zamówienie o wartości 8 000 USD, które
szybko się wyprzedało a proces się powtarzał. Obaj mężczyźni zaczęli sprzedawać
projekty jako własne i ostatecznie wykorzystali swoje zyski i kredyty, aby
skopiować i wyprodukować projekty Onitsuki dla siebie w USA. Dyrektor firmy Onitsuka,
podczas niespodziewanej wizyty w Stanach Zjednoczonych i siedzibie Nike sam był
zaskoczony, gdy odkrył w magazynie projekty swojej firmy z amerykańską marką.
Oczywiście wywiązała się ważna sprawa sądowa, w której sądy amerykańskie,
zawsze zaangażowane w uczciwą grę i religijnie przestrzegające zasad prawa,
orzekły, że Knight i Bowerman nie popełnili błędu i że obie firmy mogą „dzielić
się” patentami, własnością intelektualną i marką. (25) Gdyby sądy amerykańskie pełniły swoją
funkcję w sposób odpowiedzialny i etyczny, Nike z pewnością zniknęłoby w jednej
chwili, ponieważ tylko popularność stylów Onitsuki utrzymywała przedsiębiorstwo
przy życiu. Bez tego Knight i Bowerman mieli niewiele więcej do sprzedania, a
słuszne orzeczenie sądu doprowadziłoby ich do ubóstwa. Ta historia jest typowa,
ponieważ prawie nie ma przykładów sądów amerykańskich wydających sprawiedliwe
wyroki przeciwko Amerykanom na korzyść obcokrajowców, a nieliczne przypadki,
które mógłbym wymienić po jednej stronie tego ogrodzenia, zostałyby
zneutralizowane setkami przykładów po drugiej stronie. Przykład czyszczonej
narracji. Nike zwykle nie wspomina o Onitsuce, a jeśli tak jest, po prostu
stwierdza, że związek „zaczął się psuć” lub „ostatecznie się
rozpadł”,
nie podając żadnych szczegółów. W tej historii jest wiele drobnych szczegółów, ale istotą
jest to, że
Nike po prostu skopiował i
ukradł
wspaniałe
projekty i produkcję Onitsuki,
a rząd USA i sądy chroniły je.
Amerykańskie firmy nie zawsze kradły z
Europy czy Azji; czasami okradały się nawzajem. Dzisiejszy Microsoft mógłby być
tylko niewielkim graczem, gdyby Bill Gates nie ukradł bezpośrednio koncepcji
„okien” i myszy od Apple i nie miał wystarczającego wsparcia finansowego, aby
zapłacić za spory sądowe, dopóki firma Apple nie została ostatecznie zmielona i
przegrana. Kodak i Polaroid mogą być amerykańskimi firmami, ale ich IP było
praktycznie w całości niemieckie. Bez tych kradzieży IP mogliby zniknąć całe
pokolenia temu. Uważam, że Intel również odniósł ogromne korzyści z niemieckich
badań nad półprzewodnikami. Amerykańscy producenci samolotów, tacy jak Boeing,
również zawdzięczają dużą część swojego istnienia skradzionej niemieckiej
własności intelektualnej. Co ciekawe, amerykańscy producenci samochodów byli
tak zajęci sprzedażą modnych akcesoriów, że nawet nie przyszło im do głowy, aby
ukraść zagraniczne IP, dopóki nie było za późno. Podobnie IBM jest powszechnie
uznawany za wynalazcę pierwszego komputera w USA, ale to też nie jest prawdą.
IBM wziął wynalazki dr Hermanna Holleritha, który był pracownikiem rządu USA i
którego wynalazki były w domenie publicznej. IBM ukrył je w niezliczonych
patentach „w celu zniszczenia konkurencji poprzez ograniczenie podaży i
kontrolowanie ceny”. Jako rodzaj medalu za jego drapieżne zachowanie,
Departament Sprawiedliwości USA wydał raport, w którym nazwał IBM
„międzynarodowym potworem”. To nie jest referencja, jakiej oczekiwałaby
szanująca się firma. W każdym razie, jak szczegółowo opisano w innym miejscu,
działające komputery cyfrowe zostały zbudowane w Niemczech na długo przed ich
odkryciem przez IBM. Istnieją dziesiątki takich historii, o amerykańskich
firmach czczonych przez Amerykanów i wykorzystywanych jako dowód amerykańskiej
przedsiębiorczości i innowacji oraz dowód na to, że Stany Zjednoczone są
światową kolebką możliwości, a prawie wszystkie z nich to historie oparte na
kłamstwach, w których praktycznie w każdym przypadku amerykańska firma po
prostu ukradła produkty, patenty, procesy i prawa własności innej firmy i była
chroniona przed sankcjami sądów krajowych. Kiedy Amerykanie oskarżają dziś
firmy z innych krajów o kradzież ich własności intelektualnej, jest to skrajnie
wyrafinowana hipokryzja.
Pomimo całego obłudnego szumu, jaki robi
się dziś na temat Chin, Stany Zjednoczone nadal są jednym z najgorszych na
świecie gwałcicieli IP, ustanawiając własne zasady z korzyścią dla
amerykańskich korporacji i uparcie ignorując ustawodawstwo i praktyki IP innych
narodów. Amerykanie mniej lub bardziej wymyślili reklamę marki i zazdrośnie
strzegą swoich marek, ale istnieją całe kategorie znanych nazw, produktów i
zastrzeżonych procesów pochodzących z innych krajów, których Amerykanie nie
uznają, mimo że są w pełni chronieni w pozostałych 96% świata. To nie są
niedopatrzenia; rząd USA celowo ustanawia własne zasady dotyczące tego, jakie
rodzaje własności intelektualnej będzie szanować, a które będzie ignorować,
przy czym zasady te zawsze mają na celu przynoszenie korzyści tylko firmom
amerykańskim. Wszelkie IP, które nie pasują do ideologii politycznej i
handlowej USA, będą po prostu ignorowane. Te nazwy i procesy były chronione
przez prawa i traktaty we wszystkich krajach rozwiniętych i najbardziej
nierozwiniętych przez ponad 100 lat – z wyjątkiem Amerykanów, którzy stanowczo
odmawiają podpisania pomimo wielokrotnych próśb sprzed ponad wieku. Do
produktów tych należą francuski szampan i koniak, wino Burgundia, Rodan i
Chablis, włoskie Chianti, portugalski port i Madera, hiszpańskie sherry i
węgierski tokaj. Należą do nich japońska wołowina Kobe i włoski parmezan oraz
oczywiście oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia. Istnieje ponad 600
wyspecjalizowanych zarejestrowanych marek, w odniesieniu do których Stany
Zjednoczone zezwalają swoim korporacjom na naruszanie wszystkich
międzynarodowych praw autorskich i nielegalne czerpanie zysków z
wykorzystywania znanych nazwisk. Szampan - zarówno według prawa francuskiego,
jak i międzynarodowego - to nazwa, którą można zastosować tylko do wina
wyprodukowanego określoną metodą w regionie Szampanii we Francji. Ale nie
według Stanów Zjednoczonych, których winiarze z radością sprzedają amerykańskie
„szampany”, wyraźnie naruszając swoje własne standardy i prawo międzynarodowe.
Z drugiej strony każdy, kto drukuje „Florida Orange Juice” na produkcie, który
nie pochodzi z Florydy, odczuje pełną moc amerykańskiego prawa. Patenty
europejskie na wino lub ser nie są ważne w USA. Amerykanie są niczym innym jak
hipokryzją.
Jednym z najsłynniejszych serów na świecie
jest Parmigiano (Parmesan), z regionu Parmy we Włoszech. Ser, krowy, składniki,
metody i procesy, a nawet pasza dla zwierząt są opatentowane, oznaczone znakiem
towarowym, zarejestrowane i chronione prawem włoskim i międzynarodowym - z
wyjątkiem Stanów Zjednoczonych. Amerykańskie firmy produkują żałośnie
niespełniającą norm wersję tego sera i reklamują go jako „oryginalny”, podczas
gdy tak nie jest, a ich naruszenia są chronione przez własny rząd. W
rzeczywistości większość serów sprzedawanych w USA to w większości zafałszowane
śmieci, a wiele z nich w ogóle nie zawiera sera. Bloomberg przeprowadził
niedawno badanie tartych serów, a wiele marek, w tym Kraft, przetestowano pod
kątem wysokiej zawartości celulozy - sera wykonanego z drewna. Odpowiedź
Krafta: Michael Mullen, rzecznik Kraft, powiedział: „Jesteśmy zaangażowani w
jakość naszych produktów”. Dobrze, Michael, ale czy chciałbyś wyjaśnić drewno w
twoim serze, czy też celuloza jest częścią twojego zobowiązania do jakości?
Jedna firma, której sery zostały przetestowane pod kątem wysokiej zawartości
celulozy, powiedziała: „Jesteśmy głęboko przekonani, że w naszym serze nie ma
celulozy”. Co to znaczy: „mocno wierzymy”? Zrobiłeś ser, więc jak możesz nie
wiedzieć, co w nim jest? To nie jest jak religia, w której uratuje cię wiara.
Wysoka zawartość pulpy drzewnej mówi: „Uważamy, że test mógł dać fałszywie
pozytywny wynik”. W rzeczywistości amerykański ser imitujący zawiera celulozę z
amerykańskich drzew i resztki odpadków i skrawki innych tanich, podrabianych
amerykańskich serów. Ale American Cheese Association mówi nam: „Właściwość
naszych produktów mlecznych jest cenną częścią naszej historii”. W doniesieniu
medialnym napisano - co wręcz niewiarygodne - że „[amerykańscy] dostawcy
parmezanu źle etykietowali produkty, napełniając je „zbyt dużą ilością
celulozy”, wytworzoną z pulpy drzewnej, zamiast używać tańszego sera cheddar”.
„Za dużo” celulozy? Może wszystko powyżej zera było za dużo, ale to jest
Ameryka, a tutaj jest inaczej. Czyli prawdziwy włoski ser parmezan, wytwarzany
w Wisconsin z pulpy drzewnej z drzew Idaho. Tutaj nie ma problemów z IP. I nie
ma fałszowania żywności, jakie mamy w Chinach.
Oliwa
z oliwek to jeden z kulinarnych przysmaków świata, od wieków produkowanyw
Europie Południowej i na Bliskim Wschodzie, w procesach, które od dawna
zapewniają najlepszy produkt. Najcenniejsza oliwa, którą nazywamy „Oliwa z
Oliwek Dziewiczych” lub „Oliwa Z Oliwek Z Oliwek Extra-Virgin” jest wytwarzana
przez delikatne fizyczne tłoczenie oliwek na zimno w specyficzny sposób. Olej,
który wypływa z tego „pierwszego tłoczenia” jest raczej gęstszy, ma
ciemnozielony kolor, jest najbardziej aromatyczny i smaczny, a także
najzdrowszy. Kolejne tłoczenia dają cieńszy i coraz jaśniejszy olej. Kolejne
tłoczenia, zwykle wykonywane przy pomocy pary, aby wycisnąć każdą kroplę tego
oleju, są jeszcze cieńsze, a kolor zmniejsza się od średniego do jasnożółtego,
a ostatecznie do prawie przejrzystego. Każde kolejne tłoczenie daje oliwę,
która jest raczej mniej wartościowa niż poprzednia, więc możliwość twierdzenia,
że jest to „Oliwa z Oliwek z
Dziewiczych” wiąże się ze znaczną premią finansową.
Ale tutaj też USA mają swoje własne zasady.
„Stare europejskie sposoby nie są wydajne”, więc Amerykanie wymyślili własne
metody pozyskiwania tej oliwy, z których żadna nie spełnia międzynarodowych
standardów. Co więcej, amerykańskie gatunki oliwek, uprawiane w klimacie
niespecjalnie dostosowanym do tego owocu, wytwarzają jedynie żółty olej, który
nie ma nic takiego jak atrakcyjny kolor, zapach i właściwości zdrowotne
najlepszych europejskich olejów. Dlatego Amerykanie tworzą propagandę, że
„kolor nie ma znaczenia” w oliwie z oliwek i że ich procesy są lepsze od
wszystkich innych, i swobodnie sprzedają oliwę niespełniającą norm, która nie
jest ani „dziewiczna”, ani „oliwkowa”, często mieszana z gorszymi i resztkami
warzyw lub olejów z nasion. W rezultacie kupując „Virgin Olive Oil” w Europie
lub na Bliskim Wschodzie, otrzymujemy oliwę z oliwek z pierwszego tłoczenia. W
USA wiemy tylko, że kupujemy podróbkę niespełniającą norm. Zdając sobie sprawę,
że wielu ludzi odmawia przyjęcia propagandy „nieistotnego koloru”, amerykańscy
producenci butelkują oliwę z oliwek w ciemnozielone szklane butelki, co
oczywiście uniemożliwia dokładne sprawdzenie, co się kupuje. Amerykańska
historia głosi, że ciemne szkło – zawsze zielone, podobnie jak kolor oliwy
„Virgin” – ma chronić olej przed niszczącym działaniem promieni słonecznych. Z
pewnością gdzieś myślącym ludziom musi przyjść do głowy, że oleje do gotowania
i sałatki są zwykle przechowywane w ciemnej szafce kuchennej i rzadko
zostawiane na parkingu w pełni wystawione na oślepiające słońce, a zatem tak
naprawdę nie wymagają ochrony przed światłem słonecznym. Ale to jest Ameryka i może tu jest inaczej.
To
ważny temat, więc oto nie moja opinia. Skopiowałem tę część artykułu ze strony
internetowej kilka lat temu i nie mogę teraz znaleźć źródła. Być może uda mi
się to poprawić i właściwie zaliczyć autora w innym druku. Tytuł artykułu brzmiał
„Co powinieneś wiedzieć – oliwa z oliwek”. Oto streszczenie treści:
Oliwa
z oliwek jest jednym z najzdrowszych olejów kuchennych, ponieważ zawiera
mnóstwo składników odżywczych i przeciwutleniaczy. Liczne badania dostarczają dowodów na zdolność oliwek do zapobiegania
chorobom i promowania dobrego samopoczucia. Możesz użyć oliwy z oliwek do
smażenia chińskich potraw, tak jak każdego innego oleju roślinnego. Do smażenia
najlepiej używać tańszych gatunków (jaśniejszy kolor) i nie marnować drogiego
oleju tylko do smażenia.
Kiedy świeże oliwki są zbierane z drzew,
umieszcza się je w pojemnikach i poddaje krótkotrwałemu, ale silnemu ciśnieniu,
bez ogrzewania, a pierwszy przepływ oliwy nazywa się „Oliwa z Dziewiczych
Oliwek”. Zwykle ma kolor zielony, im ciemniejszy, tym lepiej. Olej
„Extra-Virgin” ma niższą zawartość kwasu i ma najlepszy smak i aromat ze
wszystkich olejów z pierwszego tłoczenia. Ponieważ oliwki podlegają
zwiększanemu ciśnieniu i ogrzewaniu gorącej wody i pary, a nawet
rozpuszczalników chemicznych, aby usunąć wszelkie ślady oliwy z oliwek, kolor
staje się jaśniejszy, od zielonego do żółtego do białego, a smak i aromat
całkowicie znikają. Europejskie metody tłoczenia oliwy z oliwek są lepsze od
procesów wirowania stosowanych w USA, które są nastawione na niedrogą produkcję
wielkoseryjną, ale publikacje amerykańskie bronią metod amerykańskich i
dyskredytują wszystkie inne. Amerykańska oliwa z oliwek jest prawie zawsze albo
nielegalnie mieszana z tańszymi olejami, takimi jak olej sojowy lub orzechowy,
albo jest rażąco poniżej normy, wytwarzana z przejrzałych lub gnijących oliwek.
Biedniejsze odmiany białe lub jasnożółte są często barwione sokiem z
pokruszonej natki pietruszki lub innego zielonego warzywa, aby uzyskać
ciemniejszą zieleń i uznać olej za droższy gatunek. A wraz z rosnącym
zapotrzebowaniem na oliwę z oliwek z pierwszego tłoczenia, producenci i
sprzedawcy określają teraz oliwy z oliwek gorszej jakości jako ekstra z
pierwszego tłoczenia. W jednym z ostatnich badań w USA 70% wszystkich tak zwanych
„dziewiczych” lub „ekstra dziewiczych” oliw z oliwek było fałszywych. W każdym
razie Stany Zjednoczone nie są członkiem Międzynarodowej Rady ds. Oliwy z
Oliwek, a więc nie mają żadnych ograniczeń dotyczących etykiet ani oświadczeń
dotyczących jakości. Do produkcji amerykańskiej smar samochodowy może być
legalnie butelkowany i oznaczony jako „Extra Virgin”.
Trudno jest uzyskać dokładne informacje na
temat oliwy z oliwek poza krajami europejskimi, w których uprawia się oliwki.
Większość informacji publikowanych w Internecie pochodzi z USA i faworyzuje
produkcję w USA z oliwkami uprawianymi w Kalifornii. Ale oliwki kalifornijskie
nie są tego samego typu co europejskie, ani nie są uprawiane w tych samych
warunkach klimatycznych. Europejskie oleje wydają się być bardziej owocowe w
smaku i aromacie, podobnie jak wina francuskie są pod tym względem lepsze.
Jednak Amerykanie bagatelizują różnice i promują właściwości amerykańskich
olejów. Na przykład smak i zapach oleju poprawia się wraz z ciemniejszym kolorem.
Oliwki amerykańskie produkują tylko oliwę w kolorze żółtawym, więc wszystkie
publikacje amerykańskie stwierdzają, że kolor nie jest wskaźnikiem jakości ani
smaku. Ogromna większość marek oliwy z oliwek w amerykańskich supermarketach
nie pochodzi od plantatorów oliwek, ale od przedsiębiorców, którzy pozyskują
oliwę od pośredników, którzy niekoniecznie otrzymują ją również bezpośrednio od
plantatorów. Poważnym dodatkowym problemem jest to, że instytucje testujące
oliwę z oliwek w USA, takie jak Olive Center na Uniwersytecie Kalifornijskim,
są potajemnie finansowane przez kalifornijskie firmy zajmujące się oliwą i są
stronnicze w promowaniu lokalnych olejów. Dodałbym tutaj własny komentarz, że
rzadko widuję dobrą oliwę z oliwek w Chinach. Większość produktów sprzedawanych
w supermarketach to bardzo drogie produkty taniej jakości, zasadniczo bezbarwne
i pozbawione smaku resztki oleju kupowane tanio w Europie. To tylko kolejny
przykład zagranicznych firm wykorzystujących chińskich konsumentów, którzy nie
mają doświadczenia w prawidłowej ocenie produktów.
A jeśli kiedykolwiek potrzebowałeś dowodów
na to, że Amerykanie nie mają wstydu, mamy tę perełkę z początku 2014 roku.
Artykuł w Washington Post szczegółowo opisuje, w jaki sposób amerykańscy
klienci są bardziej skłonni do wyboru europejskiej marki oliwy z oliwek,
ponieważ jest postrzegana jako bardziej autentyczna - czysta oliwa z oliwek.
Jednak producenci amerykańscy, niezdolni do konkurowania na równych zasadach i
stwierdzający, że pomimo swojej naturalnej konkurencyjności i wyższości
moralnej, zdołali uzyskać tylko 3% udziału w rynku dla swoich produktów
niespełniających norm, głównie z powodu niskiej jakości i powszechnego
zafałszowania, agresywnie domagają się, aby rząd Stanów Zjednoczonych
wprowadził ograniczenia importu zagranicznej oliwki z oliwek, ponieważ nie jest
to tak naprawdę olej z pierwszego tłoczenia. Nalegają, aby rząd ustanowił to,
co nazywają „obowiązkowymi kontrolami jakości”, które w naturalny sposób
zostałyby zdefiniowane tak, aby zezwalać na przepuszczanie olejów
amerykańskich, a odrzucanie europejskich. I oczywiście wielu amerykańskich
polityków, którzy wiedzą, gdzie i jak znaleźć pieniądze na sfinansowanie
kampanii wyborczych i stylu życia, jest chętnych do pomocy. Jeden z takich
polityków, Doug LaMalfa, który sam jest rolnikiem z Północnej Kalifornii,
stwierdził, że importowana oliwa z oliwek powinna być oznaczona jako „extra
zjełczała” zamiast „extra virgin”. Demokracja i kapitalizm w najlepszym
wydaniu, ale ambicje Kalifornii, by konkurować z europejską oliwą z oliwek, nie
zostały jeszcze spełnione.
Podobna sytuacja istniała bardzo długo z
pistacjami. Przez niezliczone pokolenia Iran był największym producentem
pistacji i nadal nim jest, pomimo amerykańskiej retoryki marketingowej, która
mówi nam inaczej. Stany Zjednoczone promują się jako największy producent
pistacji na świecie, ale tak nie jest. A przynajmniej nie było to przed 2011
rokiem, ostatnią datą, dla której mam statystyki. W rzeczywistości w większości
poprzednich lat produkcja Iranu była równa lub większa niż wszystkie inne
narody razem wzięte. Iran miał prawie 75% całkowitej powierzchni sadów
pistacjowych na świecie w 2004 roku, a eksport był dwukrotnie większy niż USA.
Te orzechy pochodzą z Bliskiego Wschodu i Azji, gdzie były uprawiane od tysięcy
lat, a Stany Zjednoczone od stulecia importują cały swój produkt głównie z
Iranu. Kalifornia po raz pierwszy zasadziła te drzewa orzechowe w połowie XIX
wieku z jeszcze mniejszym powodzeniem niż z oliwą z oliwek. Sytuacja ta trwała
do około 1980 roku, kiedy w duchu pomocy Departament Handlu USA nałożył
całkowite embargo na irańskie pistacje, zmuszając Amerykanów do zakupu
własnych, niespełniających norm krajowych orzechów w imię wolnego handlu.
Embargo zostało na krótko zniesione, a następnie egzekwowane ponownie przez
kolejne 15 lat, zniesione na krótki czas, a następnie egzekwowane na stałe, gdy
Iran stał się częścią „osi zła”. Całkowite zakazanie irańskich orzechów było
tylko impulsem potrzebnym dla kalifornijskiego przemysłu pistacji, zwłaszcza
biorąc pod uwagę, że USA zastraszały Europejczyków, by poszli w ich ślady.
Amerykanie chwalili się, że to ich „wysokie standardy bezpieczeństwa żywności”
powstrzymują irańskie pistacje przed wejściem na rynek amerykański, lecz
twierdzenie to jest jawnym kłamstwem. Głównym czynnikiem eliminującym irańskie pistacje
było cło w wysokości 320%, bez którego można je było sprzedawać w USA po
znacznie niższych kosztach produkcji niż pistacje amerykańskie.
Niewielu z nas może pamiętać, że pistacje
były kiedyś farbowane na ładną czerwień, ze sproszkowanym barwnikiem
spożywczym, który szczęśliwie przenosił się na ręce i ubrania, ale wciąż
czasami widzimy je na Boże Narodzenie, odświętnie ufarbowane na czerwono,
zielono i biało. Amerykańska machina marketingowa mówi nam, że Iran farbował
swoje pistacje, ponieważ kadłuby zawierały nieapetyczne plamy z prymitywnych i
zacofanych metod zbiorów irańskich, które zakrywały ich grzechy przez
farbowanie. Nigdy nie przedstawiono żadnych dowodów na to oskarżenie, ale
Kalifornia produkuje duże ilości orzechów pekan, które mają naturalnie
poplamione łuski i które Amerykanie wybielali i farbowali od pokoleń i nadal to
robią, aby ukryć ich nieatrakcyjny wygląd. Tak więc, kiedy patriotyczni,
pracowici, bogobojni Amerykanie farbują orzechy pekan, po prostu stosują
nowoczesne najlepsze praktyki rolnicze, jednocześnie czyniąc świat bezpiecznym
dla demokracji, ale kiedy Iran farbuje pistacje, jest to dokładnie ten rodzaj
oszukańczego postępowania, jakiego oczekiwalibyśmy od nich – to prymitywne
niechrześcijańskie szmaciane głowy. Amerykanie są wrzodem na tyłku.
Amerykańska maszyna do marketingu pistacji
jest w Chinach z pełną mocą, promując swój produkt trzeciej klasy z dużą dozą
szowinizmu, fałszywych twierdzeń i oszukańczego marketingu. Lokalne media
potykały się o siebie, aby poinformować widzów, że sama Miss Air-Head
California udała się do Hangzhou, aby promować amerykańską uprawę. Powiedziano
nam, że Stany Zjednoczone są największym producentem pistacji na świecie
(nieprawda) i że amerykańskie orzechy nigdy nie są poddawane obróbce chemicznej
ani bieleniu, co również jest nieprawdą. Prawdopodobnie nie ma żywności
produkowanej w Stanach Zjednoczonych, która nie byłaby poddawana działaniu
różnych toksycznych chemikaliów i pestycydów, z pistacjami tak samo
podejrzanymi jak chemiczny kurczak z KFC. Amerykanie i importerzy chwalili się,
że „amerykańskie pistacje są większe i nawet najmniejsze są większe niż te z
Azji Południowo-Wschodniej”, jakby wielkość miała znaczenie. Dla każdego
myślącego człowieka jedyną istotną kwestią jest smak, obszar, w którym
amerykańskie pistacje nie mogą się równać z tymi z Iranu czy Grecji, tak jak
amerykańska oliwa z oliwek nie może konkurować z produktem włoskim. Potem
dowiadujemy się niemal bez tchu, że te amerykańskie pistacje są „autentyczne i
smakują dokładnie tak samo jak te w USA”, co prowadzi nas do wniosku, że
pistacje ze wszystkich innych krajów są w jakiś sposób fałszywe. Jeśli chodzi o
wzmiankę o „smakowaniu tego samego”, co w USA”, nie wiedziałem, czy śmiać się,
czy płakać. Amerykańskie pistacje są praktycznie bez smaku i nadają się tylko
na paszę dla zwierząt, o czym może zaświadczyć każdy, kto skosztował irańskiego
produktu. Nie ma prawie żadnych produktów rolnych z USA, które mają jakikolwiek
smak warty wspomnienia, i uważam za przygnębiające, że tak wielu Chińczyków tak
głupio i naiwnie kupuje całkowicie fałszywe amerykańskie twierdzenia o
produkcie lub innej wyższości.
Naród
banitów
Stephen Mihm, adiunkt historii Ameryki na
University of Georgia, napisał fascynującą książkę zatytułowaną „A Nation of
Outlaws”, szczegółowo opisującą wiele oszustw i podróbek, jakich doświadczyły
Stany Zjednoczone podczas uprzemysłowienia. Poniższy fragment pochodzi z jego
książki i jest przedrukowany tutaj za uprzejmą zgodą Stephena i Steve'a
Heusera, redaktora Boston Globe, gdzie ten artykuł ukazał się 26 sierpnia 2007
roku. Artykuł stanowi solidne potwierdzenie dla mojej tezy, że rozwój jest
procesem, w którym większość narodów przechodzi przez podobne warunki na tych
samych etapach procesu. Jestem pewien, że spodoba Ci się to czytanie.
Naród banitów
ZMORA WOLNEGO ŚWIATA! HANDLARZE TRUJĄCEJ
ŻYWNOŚCI!
JASKRAWE PIRACTWO DZIEŁ LITERACKICH! FAŁSZERZE MEDYCYNY!
Sto
lat temu to nie były Chiny – to były Stany Zjednoczone.
Jeśli
ostatnie nagłówki są jakąkolwiek wskazówką, raport dotyczący kapitalistycznych
zbrodni Chin rośnie tak szybko, jak ich gospodarka. Po wyeksportowaniu zatrutej
karmy dla zwierząt domowych i pasty do zębów, Na początku tego roku wschodząca
światowa potęga gospodarcza, po przejściu na środek przeciw zamarzaniu,
zdywersyfikowała się na inne, równie wątpliwe linie produktów: przegrzebki
pokryte gnijącymi bakteriami, sfałszowane testy na cukrzycę, pirackie książki o
Harrym Potterze i śliniaczki dla niemowląt pokryte ołowiem - żeby wymienić
tylko kilka. Politycy z opóźnieniem zwracają uwagę na Chiny. Przedstawiciel
Frank Wolf z Wirginii przeprowadził w zeszłym miesiącu jeden z bardziej
dotkliwych kontrataków, ostrzegając, że Stany Zjednoczone „muszą być czujne w
kwestii ochrony wartości, które są nam drogie” w obliczu grabieży dokonywanych
przez Chiny.
Jego
gniew odzwierciedla narastający niesmak z powodu lekkomyślnego handlu w
Chinach, najwyraźniej bez względu na okoliczności, które sprawiają, że handel
jest nie tylko niezawodny, ale i możliwy: szacunek dla własności
intelektualnej, czystość żywności i leków oraz podstawowe bezpieczeństwo produktów.
Z każdym tandetnym odkryciem chińska odmiana kapitalizmu wydaje się coraz
bardziej groźna i obca naszej wrażliwości.
To
kuszący sposób patrzenia na sprawy, ale błędny. To, co dzieje się w połowie
świata, może być niepokojące, a nawet haniebne, ale nie jest obce. Półtora
wieku temu inny szybko rozwijający się naród miał reputację poświęcającą
standardy w pogoni za zyskiem i były to Stany Zjednoczone. Podobnie jak Chiny i
Harry Potter, Ameryka była siedliskiem piractwa literackiego; podobnie jak chińscy
producenci trującej karmy dla zwierząt, amerykańskie fabryki produkowały
zafałszowaną żywność i celowo błędnie oznakowane produkty. Rzeczywiście,
widzieć Chiny dzisiaj, to ujrzeć w odległym zwierciadle XIX-wieczną amerykańską
gospodarkę w całej jej oszukańczej chwale.
Chiny
mogą być zupełnie innym krajem, ale pod wieloma względami są młodszą wersją
nas. Im szybciej to zrozumiemy, tym szybciej zdamy sobie sprawę, że szybka i
luźna marka handlowa Chin nie jest wyrazem narodowego charakteru, a tym
bardziej spiskiem mającym na celu otrucie nas i naszych zwierząt, ale etapem
rozwoju kraju. Nazwij to kapitalizmem dorastającym, jeśli chcesz: tryskający
energią, żywiołowy, dynamiczny. Jak każdy nastolatek, zachowanie Chin jest
również irytujące, nieodpowiedzialne i niebezpieczne. Ale jest to faza, a
zrozumienie jej w ten sposób daje nam bardzo potrzebną perspektywę, a także
pewne narzędzia do radzenia sobie z problemem. Rzeczywiście, jeśli chcemy
zrozumieć, jak postępować z Chinami, moglibyśmy zrobić gorzej niż patrzeć na
własną historię jako na przewodnika.
Może nawet przyda się odrobina empatii. Sto
pięćdziesiąt lat temu nawet najbliżsi partnerzy handlowi Ameryki rozpaczali nad
naszymi oszustwami. Charles Dickens, który odwiedził USA w 1842 roku, był,
podobnie jak wielu Brytyjczyków, oszołomiony ambicjami ekonomicznymi
mieszkańców naszego narodu i przerażony tym, co zrobią dla zysku. Kiedy po raz
pierwszy wysiadł ze statku w Bostonie, w miejskich księgarniach pełno było
pirackich kopii jego powieści, a także powieści jego rodaków. Dickens wygłaszał
później wykłady potępiające tę praktykę i pisał do domu z oburzeniem: „moja
krew gotowała się, jak myślałem o tej potwornej niesprawiedliwości”. W Stanach
Zjednoczonych na początku XIX wieku kapitalizm, jaki znamy dzisiaj, był jeszcze
bardzo w powijakach.
Większość ludzi nadal mieszkała na małych
farmach i pomimo uporczywego mitu, że Ameryka jest krajem leseferyzmu, w
książkach było wiele przepisów mających na celu utrzymanie w ryzach gospodarki
rynkowej. Jednak w miarę jak handel stał się bardziej złożony i rozciągał się
na większe odległości, ten mozaikowy system lokalnych i stanowych przepisów
został stopniowo przytłoczony przez nowe pokolenie przedsiębiorców zajmujących
się kołami i dealerami. Biorąc przykład od Brytyjczyków, którzy byli pionierami
wielu pomysłowych metod fałszowania pokolenie lub dwa wcześniej, amerykańscy
producenci, dystrybutorzy i sprzedawcy żywności zaczęli masowo majstrować przy
swoich produktach - wypełniając zapasy tanimi wypełniaczami, używając
niebezpiecznych dodatków do maskowania psucia się lub nadanie artykułom
spożywczym bardziej atrakcyjnego koloru.
Komitet niedoszłych reformatorów, który
spotkał się w Bostonie w 1859 roku, rozpoczął jedno z pierwszych badań
amerykańskiej czystości żywności, a ich odkrycia sprawiają, że lektura jest
mniej niż apetyczna: stwierdzono, że cukierki zawierają arszenik i są barwione
chlorkiem miedzi; sprytni piwowarzy mieszali ekstrakty z „nux vomica”, drzewa,
które daje strychninę, aby symulować gorzki smak chmielu. Ogórki konserwowe
zawierały siarczan miedzi, a posypka z kremu zawierała śladowe ilości ołowiu.
Cukier był mieszany z gipsem paryskim, podobnie jak mąka. Mleko zostało
rozwodnione, a następnie wypełnione kredą i owczym mózgiem. Okazało się, że
stufuntowe torebki kawy z napisem „Fine Old Java” składały się z trzech piątych
suszonego groszku, jednej piątej cykorii i tylko jednej piątej kawy.
Chociaż do połowy stulecia zdarzały się
sporadyczne, niezdarne próby reformy krajowej – najsłynniejsze ze sprzedaży
„spływającego mleka” pochodzącego od chorych krów karmionych na siłę dietą
składającą się z toksycznych odpadów wytwarzanych przez destylarnie likierów –
niewiele się zmieniło. I tak jak dziś w Chinach najgorszymi ofiarami
zafałszowanej żywności są Chińczycy, tak samo Amerykanie ucierpieli na początku
XIX wieku w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Ale kiedy Ameryka zaczęła szerzej
eksportować żywność po wojnie secesyjnej, ta praktyka zaczęła nas doganiać.
Jeden z pierwszych międzynarodowych
skandali dotyczył „oleo-margaryny”, substytutu masła, pierwotnie wytworzonego w
procesie alchemicznym z udziałem tłuszczu wołowego, żołądka bydlęcego, a także
drobno pokrojonych w kostkę wymion krów, świń i owiec. Ta „tłusta podróbka”,
jak nazwał to jeden z krytyków, została wysłany do Europy jako prawdziwe masło,
co doprowadziło do gwałtownego spadku eksportu masła w połowie lat
osiemdziesiątych XIX wieku. (Przebiegli przedsiębiorcy, dostrzegając okazję,
kupili prawdziwe masło w Bostonie, przyczepili podrobione etykiety brytyjskich
producentów masła i wysłali je do Anglii). Stany Zjednoczone były często
zarzucane fałszowanym olejem z nasion bawełny.
Jeszcze gorszy był przemysł pakowania
mięsa, te praktyki wywołały wojnę handlową z kilkoma narodami europejskimi.
XX-wieczne nadużycia tej branży są dziś dobrze znane: „szynka diabelska”
zrobiona z tłuszczu wołowego, flaków i produktów ubocznych cielęciny; kiełbaski
z wieprzowiny gruźliczej i - jeśli wierzyć Upton Sinclair - smalec zawierający
ślady okazjonalnych ludzkich ofiar wypadków przy pracy. Ale arena
międzynarodowa była miejscem niektórych z pierwszych skandali, zwłaszcza w 1879
roku, kiedy Niemcy oskarżyły Stany Zjednoczone o eksport wieprzowiny skażonej
włośniami i cholerą. To doprowadziło kilka krajów do bojkotu amerykańskiej
wieprzowiny. Podobne obawy o wołowinę zarażoną chorobą płuc zintensyfikowały te
batalie handlowe.
Jedzenie to oczywiście dopiero początek. W
dziedzinie literatury przez większą część XIX wieku Stany Zjednoczone
pozostawały wyjęte spod prawa w świecie międzynarodowego prawa autorskiego.
Krajowi wydawcy radośnie piratowali książki bez pozwolenia i bez płacenia
autorom lub oryginalnym wydawcom ani grosza. Kiedy Dickens opublikował zjadliwą
relację ze swojej wizyty: „American Notes for General Circulation” - została
ona natychmiast poddana piractwu w Stanach Zjednoczonych.
W jednej branży po drugiej, XIX-wieczni
amerykańscy producenci masowo produkowali podrabiane produkty w niezwykłych
ilościach, umieszczając fałszywe etykiety na lokalnie wytwarzanych podróbkach
zagranicznych piw, win, rękawiczek i nici. Jak ujął to jeden z ówczesnych
eksponatów: „Mamy „paryskie kapelusze” wyprodukowane w Nowym Jorku, „London
Gin” i „London Porter”, które nigdy nie znajdowały się w ładowni statku,
„Superfine French Paper” wyprodukowane w Massachusetts”. Szczególnie znani byli
fałszerzy leków patentowanych. To było trochę ironiczne, biorąc pod uwagę, że
większość tych środków była już dość fałszywa, ale to nie powstrzymało
praktyki. Najbardziej skomplikowane schematy polegały na sprowadzaniu pustych
butelek, napełnianiu ich fałszywymi miksturami, a następnie naklejaniu
fałszywych etykiet od szanowanych europejskich firm.
Amerykanie wykazali się również szczególnym
talentem do fałszowania pieniędzy. Był to czas, kiedy poszczególne banki, a nie
rząd federalny, dostarczały narodowe pieniądze papierowe w oszałamiającej
różnorodności tak zwanych „banknotów”. Fałszerstwa rozkwitły do tego stopnia, że w 1862 jeden brytyjski pisarz, po przeliczeniu blisko 6000 różnych gatunków fałszywych lub oszukańczych banknotów w obiegu, mógł rozsądnie zapewnić
swoich czytelników, że „w Ameryce fałszerstwo od dawna jest praktykowane na
skalę, która dla wielu będzie się wydawać niesamowita". Co sprawiło, że
dziewiętnastowieczne Stany Zjednoczone były taką wylęgarnią fałszywych towarów?
I dlaczego dzisiejszy boom gospodarczy w Chinach, jak zacmokał Howard French na
początku tego miesiąca, jest „wybity podróbkami”?
Piractwo, oszustwa i podrabianie - waluty,
towarów, czy markowej elektroniki - kwitnie w określonym momencie w
społeczeństwie kapitalistycznym: regulacyjne bezkrólewie, które wyłania się w
wyniku szybkich zmian kapitalistycznych. Jest to okres, w którym technologia
poprawiła się, często dramatycznie, a rynki przekroczyły swoje dawne granice.
Jednak kraj nadal opiera się na przestarzałych sposobach kontrolowania handlu.
Dopóki nie będzie czegoś, co ich zastąpi, fałszerze i inni operatorzy flim-flam
prężnie się rozwijają, doprowadzając nowe sposoby zarabiania pieniędzy do
logicznego, choć nieetycznego, wniosku. Rzeczywiście, łatwość, z jaką fałszerze
działają dziś w Chinach, można przypisać wielu tym samym błędom, które nękały
Stany Zjednoczone 150 lat temu: słabemu, przestarzałemu reżimowi regulacyjnemu,
który nie jest odpowiedni do radzenia sobie ze złożonością nowoczesnego handlu;
ograniczone zachęty dla państwa do nadzorowania i eliminowania oszustw; i, co
być może najważniejsze, zatarcie granic między legalnymi a oszukańczymi
sposobami zarabiania pieniędzy.
Wszystko to jest typowe dla kapitalizmu we
wczesnej, żywiołowej fazie rozwoju. Stany Zjednoczone mogły być najgorszym
winowajcą, ale wczesna uprzemysłowiona Wielka Brytania miała poważne problemy z
fałszowaniem żywności, a Rosja od lat 90. była sceną niektórych z najgorszych
kapitalistycznych ekscesów w najnowszej pamięci. I najprawdopodobniej
lekkomyślność Chin jest właśnie tym: fazą, która w końcu minie, gdy krajowe
instytucje regulacyjne nadrobią zaległości gospodarcze.
Ale zrozumienie paraleli sugeruje drogę
naprzód. Nielegalny przemysł Stanów Zjednoczonych w końcu zareagował na silną
międzynarodową presję gospodarczą. Począwszy od lat 80. XIX wieku europejskie
bojkoty mięsne skłoniły Kongres do uchwalenia szeregu przepisów federalnych
mających na celu narzucenie pewnych kontroli inspekcji eksportu mięsa. W
odpowiedzi kraje europejskie ponownie otworzyły swoje drzwi dla amerykańskiego
mięsa. A w 1891 roku Kongres w końcu ugiął się przed dekadami gniewnego
lobbingu i uchwalił międzynarodowe prawo autorskie, które chroniło zagranicznych
autorów.
W pewnym momencie impuls do zmiany może
pochodzić od środka. Wraz z ewolucją systemu kapitalistycznego może nadejść
czas, kiedy niektórzy gracze w gospodarce wolą być trzymani według bardziej
rygorystycznych standardów, nawet tych, które nakładają dodatkowe koszty.
Częściowo dzieje się tak, gdy kraj zaczyna produkować i eksportować oryginalne
towary, które mogą spodobać się fałszerzom w innych krajach. Na przykład Stany
Zjednoczone wzmocniły swoje prawa autorskie, aby chronić rosnącą liczbę amerykańskich
autorów, których książki sprzedawane są za granicą. Jeśli chiński biznes
filmowy zyska znaczącą międzynarodową publiczność, można śmiało powiedzieć, że
Hollywood będzie lepiej przyjęty, gdy następnym razem będzie narzekać na
podróbki DVD z najnowszym filmem Bruce'a Willisa.
W nękanym skandalami amerykańskim biznesie
spożywczym kilku liderów branży zaakceptowało sprawę regulacji w niemałej
części, ponieważ można było zarobić pieniądze: niektórzy konkurenci znaleźliby
się w niekorzystnej sytuacji, a nowe prawa federalne wyeliminowałyby
nieefektywność starszej mozaiki regulacji na poziomie stanowym. Ale na bardziej
podstawowym poziomie producenci zaczęli zdawać sobie sprawę, że mogą czerpać
duże zyski z prostego zaufania. Do 1905 r. liderzy biznesu zeznawali w
Kongresie, że rząd federalny może „wiele zrobić dla zachowania reputacji
amerykańskiej żywności za granicą” – innymi słowy, mogliby zarobić więcej
pieniędzy, gdyby potencjalni partnerzy handlowi uwierzyli, że Stany Zjednoczone
w końcu oczyszczają swoje działania . I dokładnie to stało się z uchwaleniem
przełomowej ustawy o żywności i lekach w następnym roku.
Wraz z każdym postępem regulacyjnym Stany
Zjednoczone wraz z resztą świata zaczęły zdobywać zaufanie własnych
konsumentów. W międzyczasie Ameryka przeszła od nowicjusza do najpotężniejszej
gospodarki na świecie. Chiny są już czymś więcej niż tylko nowicjuszem, ale -
jak sugerują ostatnie wydarzenia - mają przed sobą długą drogę, zanim wyjdą z
własnej lekkomyślnej młodości, jak kiedyś zrobiły to Stany Zjednoczone.
Rzeczywiście, jeśli Chińczycy naprawdę kierują się apokryficzną maksymą Deng
Xiaopinga, że „bogacić się
jest chwalebne”, to
ich własni
przedsiębiorcy
i branże
mogą w
końcu
uznać, że bogacenie się przy jednoczesnym przestrzeganiu międzynarodowych standardów może być równie
chwalebne – a nawet bardziej opłacalne.
Tragiczna
lekcja
Niektóre z najgorszych uchybień w
przepisach w Chinach dotyczą glikolu dietylenowego, śmiertelnej trucizny, która
pojawia się we wszystkim, od pasty do zębów po syrop na kaszel. Ponad 100 osób,
głównie dzieci, zmarło w Panamie po spożyciu syropu na kaszel z dodatkiem
trucizny, którego fałszerze produktów w Chinach używali jako taniego substytutu
słodzika gliceryny.
Sprawa wywołała oburzenie i słusznie. Ale
nie jest często wspominane, że Ameryka miała prawie takie same doświadczenia
około 70 lat temu. W 1937 r. firmy farmaceutyczne działały ze znaczną swobodą w
mieszaniu i sprzedaży nowych leków. Wiosną tego roku główny chemik firmy S.E.
Firma Massengill znalazła sposób na dostarczanie sulfonamidów stosowanych w
leczeniu angioplastyki i innych infekcji w postaci płynnej, rozpuszczając je w
glikolu dietylenowym. Nikt nie testował leku pod kątem bezpieczeństwa, a
jesienią tego roku dostawy „Eliksiru Sulfanilamidu” rozeszły się po całym
kraju.
Szacuje się, że w ciągu miesiąca ponad 100
osób, w większości dzieci, zmarło w przerażającej śmierci, gdy ich nerki
przestały działać i wpadli w konwulsje. Właściciel firmy, naciskany do
przyznania się do pewnej dozy winy, odpowiedział słynnie: „Zaspokoiliśmy
uzasadniony popyt i ani razu nie mógliśmy przewidzieć nieoczekiwanych
rezultatów. Nie czuję, że ponosimy jakąkolwiek odpowiedzialność ”.
To było po prostu błędne: toksyczność
glikolu dietylenowego została już ustalona. A nawet gdyby tak nie było, proste
testy na zwierzętach wykazałyby, że syrop jest trujący. Ale to była inna epoka,
w której zaniechanie niezbędnych testów – jak nieumiejętność przetestowania
surowców przez chińskich producentów – miało tragiczne skutki. Wtedy, tak jak
teraz, nie wszyscy odpowiedzialni wzruszali ramionami i szli dalej. Główny
chemik Massengilla, Harold Watkins, popełnił samobójstwo w oczekiwaniu na
proces; na początku tego miesiąca Zhang Shuhong, właściciel chińskiej fabryki
zabawek, oskarżony o używanie zakazanej farby ołowiowej, zrobił to samo. A
epizod doprowadził do uchwalenia Federalnej Ustawy o Narkotykach i Kosmetykach
w następnym roku, zapoczątkowując nową erę bezpieczeństwa leków.
Takich historii o jakości i bezpieczeństwie
produktów w Ameryce można opowiedzieć dosłownie setki. Wszystkie są różne, ale
wszystkie są takie same. Jako tylko jeden przykład, w niedawnej przeszłości
wiele uwagi poświęcono na Zachodzie problemom z zabawkami produkowanymi w
Chinach, głównie z farbami zawierającymi ołów, które są uznawane za
niebezpieczne dla dzieci. Świat zawsze wiedział, że ołów jest trującym metalem,
którego spożycie może być śmiertelne. To, co nie jest powszechnie znane ani
dyskutowane, to fakt, że zachodni producenci używali ołowiu w farbach do wielu
produktów, w tym zabawek, i robili to przez większość ostatniego stulecia,
wiedząc, że niektóre dzieci z tego powodu umierały. Użyli go, ponieważ ołów
jest tanim i wydajnym sposobem na uzyskanie lakieru o bardzo wysokim połysku, i
zrobili to pomimo świadomości jego niebezpieczeństw. Ci sami ludzie, którzy
teraz narzekają na Chiny, wydali ogromne sumy pieniędzy na wpływy polityczne,
PR i kontrolę szkód, aby zapobiec legislacji, która zakazywałaby tego użycia.
Amerykańskie przepisy zakazujące stosowania ołowiu w farbach do produktów dla
dzieci nie wynikały z amerykańskich cnót, wyższości moralnej czy chęci
stosowania najlepszych praktyk; zmieniły się dopiero po przeniesieniu fabryk do
Chin.
Część 5 z 6: Kradzież mienia i
przestępstwa finansowe
Image credit: https://www.chinadaily.com.cn/a/202109/17/WS6143dbbda310e0e3a6822281.html
*
Larry Romanoff teksty zostały przetłumaczone na 32 języki, a
jego artykuły zostały zamieszczone na ponad 150 obcojęzycznych portalach
informacyjnych i politycznych w ponad 30 krajach, a także na ponad 100
platformach anglojęzycznych. Larry Romanoff jest emerytowanym konsultantem ds.
zarządzania i biznesmenem. Zajmował wysokie stanowiska kierownicze w
międzynarodowych firmach konsultingowych i był właścicielem międzynarodowej
firmy importowo-eksportowej. Był profesorem wizytującym na Uniwersytecie Fudan
w Szanghaju, prezentując studia przypadków z zakresu spraw międzynarodowych dla
starszych klas EMBA. Pan Romanoff mieszka w Szanghaju i obecnie pisze serię
dziesięciu książek dotyczących Chin i Zachodu. Jest jednym z autorów
współpracujących z nową antologią Cynthii McKinney “When China Sneezes”.
(rozdz. 2 – Dealing with Demons).
Jego
pełne archiwum można zobaczyć na stronach https://www.moonofshanghai.com/ i http://www.bluemoonofshanghai.com/ .
Można
się z nim skontaktować pod adresem: 2186604556@qq.com
*
Notatki :
Reference links – How the US Became Rich – Part 4
During
the First World War, the US government seized all property in the US in which
there were German interests
(2) https://scholarship.law.duke.edu/cgi/viewcontent.cgi?article=2236&context=lcp
(3) https://www.history.com/this-day-in-history/bayer-patents-aspirin
WWI,
US seized German assets all over the world
(5) https://www.manilatimes.net/2020/12/11/opinion/columnists/world-war-1-and-southeast-asia/807981/
(6) https://infogalactic.com/info/Office_of_Alien_Property_Custodian
(7) https://en.wikipedia.org/wiki/A._Mitchell_Palmer
(8) http://query.nytimes.com/gst/abstract.html?res=990CE3D61E3BE03ABC4053DFB2668382609EDE&
Smithsonian
Magazine July 28, 2014
World war 1; the US government seized bayer chemical
company
(10) https://www.history.com/this-day-in-history/bayer-patents-aspirin
(11) https://www.bayer.com/en/history/1914-1925
(12) https://www.company-histories.com/Bayer-AG-Company-History1.html
Paperclip
[14a]
The US military entered every country with a German corporate presence and
claimed ownership of all German assets.
[14b]
The U.S. Confiscated Half a Billion Dollars in Private Property During WWI
[14c] A
seismic shift: The First World War and the Great Depression (1914–1933)
[14d] Escape
by isle resident among WWI … – HAWAII WORLD WAR ONE
http://hawaiiworldwar1.org/1890-2/
[14e] World
War 1 and Southeast Asia | The Manila Times
https://www.manilatimes.net/2020/12/11/opinion/columnists/world-war-1-and-southeast-asia/807981/
[14f] International
Legal And Political Factors In The United States Disposition Of Alien Enemy
Assets Seized During World War I
[15a]
This was part of the Deep State’s Morgenthau Plan, meant to complete the total
destruction of Germany by permanently deindustrialising the country, to turn
Germany into Europe’s dairy farm and potato patch. The intent was to forever
deprive the country of not only its best scientific minds, but also of this
entire second and third tier of scientific intellectuals, technicians and
skilled workers, to prevent a German attempt to rebuild itself after the war.
[15b] The
Morgenthau Plan – David Irving
http://fpp.co.uk/bookchapters/Morgenthau.html
[15c] Morgenthau
Plan – Oxford Reference
http://fpp.co.uk/bookchapters/Morgenthau.html
[15d] MORGENTHAU
PLAN – WORLD FUTURE FUND
http://www.worldfuturefund.org/Documents/Morg.htm
[15e]
(PDF) The Morgenthau Plan (1945-1947) | Dr. Bàrbara Molas
https://www.academia.edu/13076996/The_Morgenthau_Plan_1945_1947_
[15f] GERMAN
HOLOCAUST GERMAN GENOCIDE: 9-15 Million
[16a]
Bacque was a popular Canadian author, his short stories, novels and articles
appearing regularly in all the prominent media but, after publishing “Other
Losses”, he was blacklisted and destroyed in Canada. No newspaper or
magazine would return his calls, and all publishers refused contact with him.
He was excoriated in the US media as a fraud, even though his research was
impeccably detailed and his book carried an introduction and testimony from
prominent and high-ranking American military officers. Almost no one in North
America is aware of his extraordinary historical discovery since his books have
been virtually banned on the continent. By contrast, his many books on this
subject have been a major hit in Europe, having been translated into I believe
now 15 languages, documentary movies have been made of his discovery and he is
widely recognised in Europe as a prominent and respected historian.
[16b]
cf. James Bacque, introduction to “Other Losses” and also the text of “Crimes
and Mercies“, for a description of his travails after publication.
[17]
It now seems that the popular photos we have all seen, of piles of emaciated
dead bodies, were not of Jews killed by Germans (as we have been told) but of
Germans killed by the Americans. An undetermined number of those incarcerated
and killed were women, and more than a few were children.
[18a]
The only shortage of food in Germany was caused by the Americans who forbade
all external food shipments to Germany after the war, and it was widely
announced that anyone attempting to smuggle food into the camps would be shot
on sight. cf. James Bacque’s two books; multiple documented references.
[18b] Eisenhower’s
Death Camps | National Vanguard
https://nationalvanguard.org/2017/06/eisenhowers-death-camps/
[18c]
Part 2: mass murders committed by Eisenhower 1942-1950:
[18d] GERMAN
HOLOCAUST GERMAN GENOCIDE:
(19) The
Paperclip Conspiracy: The Hunt for the Nazi Scientists
https://www.amazon.com/Paperclip-Conspiracy-Hunt-Nazi-Scientists/dp/0316103993
(20) BBC:
“Project Paperclip – Dark side of the Moon”
http://news.bbc.co.uk/1/hi/magazine/4443934.stm
(21) The
Great Patents Heist
https://www.456fis.org/GREAT_PATENTS_HEIST.htm
The link does not work but you can read about the same
here:
(21a) The Great Patents Heist.
John Nugent. (wintersonnenwende.com)
(21 b) Dunkirk
(newensign.com)
( 21c) The Great Patents
Heist | VikingLifeBlog (wordpress.com)
(21d) The Great ‘jewish’
Patents Heist of the Third Reich (renegadetribune.com)
(21e) The Great Patents
Heist | I R O N L I G H T (wordpress.com)
(21 f) The Great American
Science Heist – Kapi News
Stephen
Mihm “A Nation of Outlaws”
(22) https://www.boston.com/news/globe/ideas/articles/2007/08/26/a_nation_of_outlaws/
Apptricity sues the US government for $250 million
Coca-Cola
(24) https://www.moonofshanghai.com/2020/07/a-few-historical-frauds-july-11-2020.html
NIKE
(25) https://www.sneakerfreaker.com/features/which-came-first-nikes-cortez-or-onitsuka-tigers-corsair
Copyright © Larry Romanoff, Moon of Shanghai, Blue Moon of Shanghai, 2021